kiedyś już wspominałam że uwielbiam "uczłowieczać" filc - materiał raczej (chociaż na szczęście coraz rzadziej) postrzegany jako brzydki w formie, toporny, nieelegancki.
ja kocham robić coś, co sprawi że stanie się kobiecy, miły i po prostu ładny.
i dzisiaj stanęłam przed nie lada wyzwaniem... oczywiście sama je sobie wymyśliłam, coby nie było za łatwo, hehe:)
dostałam cudnie trudny kawałek filcu technicznego, totalna zbitka wszelakiego rodzaju materiału, szary z zatopionymi w sobie różnymi niteczkami. mega misz-masz:D
efekt pokazuję poniżej - torba xxl łączona z szarą ekoskórką (dół i rączki) z małą kokardką:
nazwałam ją kontrowersyjną, ponieważ u mnie w domu wzbudziła takowe - mój mąż stwierdził, że torba jest fajna, ale ten filc straszny; córcia powiedziała, że torba jest przepiękna, kolorowa; ja uważam, że wyszło nawet ciekawie, Sasza dyplomatycznie wstrzymał się od głosu:P
jestem ciekawa Waszych opinii?