Na sam początek życzę Wam wszystkim cudownych, spokojnych i optymistycznych (mimo pogody) świąt! Odpoczywajcie, relaksujcie się, myślcie pozytywnie:)



w tym roku mój wielkanocny stroik na stół jest całkowicie odmienny od tych, jakie gościły na moim stole w poprzednich latach - bez kolorów, bez zielonych listków i żółtych kurczaczków:) w tym roku postawiłam na kolory naturalne, a dodatki są nieco zaskakujące - jajka pozostały białe, namalowałam na nich kropeczki czarnym pisakiem. do tego trochę koronki, tiulu, kartonu, białego lnu, czarnego kawałeczka filcu z napisem kredą, i tyle:

no i najważniejsze i najtrudniejsze chyba moje dokonanie w pracach ręcznych - drewniany blat na stół. moje marzenie się spełniło i najważniejsze jest dla mnie to, że od podstaw zrobiłam wszystko sama! od porżnięcia czterometrowej dechy na cztery kawałki, poprzez zlikwidowanie mojego poprzedniego blatu z paneli (makabryczna robota, kto by pomyślał, że przyklejone na silikon panele będą się tak mocno trzymać!), wkręcenie desek, czterokrotne szlifowanie ich papierem ściernym, następnie dwukrotne pokrycie bezbarwnym lakierem całego blatu. dzisiaj rano ponownie przetarłam papierem ściernym i taka powierzchnia dużo bardziej mi się podoba, więc zamiast znów pomalować lakierem, zmyłam blat wodą z mydłem, wysuszyłam i wtarłam w niego zwykły olej rzepakowy! po co? ano, olej nie tylko zabezpieczył i zaimpregnował powierzchnię, ale nadał mu o niebo naturalniejszy wygląd:)
na zdjęciach blat tylko pomalowany lakierem, przed ponownym przetarciem i zaolejowaniem, przy najbliżej okazji pokażę efekt końcowy:)