do czego mi to wszystko było potrzebne? proszę zobaczcie:
drewniane pudełka po winie, pomalowane na biało i z naklejkami:
wreszcie przytargałam sobie ze starego mieszkania moje strychowe okrągłe okienko. czego już w nim nie prezentowałam, i zdjęcia ślubne i abstrakcję ze znaczków pocztowych kolekcjonerskich, różne wariacje. dzisiaj pomalowałam je na biało, wkleiłam w szybkę kawałek grubo tkanego lnu i nakleiłam rzeczone lawendowe naklejki. z boku zawiesiłam dwa serduszka ceramiczne, które początkowo bordowe, po machnięciu lekko pędzelkiem na biało, zyskały taki efekt vintage-lawendowy hehe:) w ogóle nie wychodzi mi to ładnie na zdjęciach niestety, sprzęt nie oddaje całościowego efektu, a tak fajnie to wyszło...
co do lawendy to jeszcze nie skończyłam, chciałabym jakiś bukiecik, aaa, i mój wiosenny wianek zmienię na lawendowy, takie mam najbliższe plany:D
tasiemka z nadrukiem świetnie dopasowała się do moich lnianych zasłon w wejściu do garderoby. a z boku zawiesiłam, pamiętacie mój zakup u miłego pana na rynkowej mini giełdzie? to właśnie te porcelanowe zawieszki, fajnie tu pasują:
tasiemki wystarczyło jeszcze na ten lniano-poduszkowy placek na walizce przy wejściu do domu:
nooo, jeszcze na koniec kilka ujęć lekko na nowo odmienionej kuchni, obiecuję ze w ciągu następnych kilku dni znowu się zmieni;D
Na zdjęciach wyglądają fajnie, więc i na zywo musza byc niezle :) Pozdrawiam, zapraszam na nową notkę :)
OdpowiedzUsuń