dzisiaj czeka mnie bardzo miły babski wieczorek z moją przyjaciółką Danusią:) juz meega dawno nigdzie nie wychodziłyśmy obie więc myślę że taki relaksik jest nam potrzebny bardzo.  jeszcze same nie wiemy co będziemy robić, cóż miasto nasze;)




a tymczasem ogłaszam u siebie zabawę w "Podaj dalej". dwie pierwsze chętne do zabawy osoby które napiszą komentarz pod tym postem proszę o adres na mojego maila, na jakimam wysłać im niespodziankowe paczuszki:) warunkiem przystąpienia do zabawy jest to, że te osoby muszą taką zabawę zrobić potem u siebie i obdarować dwie kolejne osoby..

więc czekam na wasze komentarze, kto pierwszy ten lepszy:)

pierwszy raz zabawiłam się w "Podaj dalej" i uważam to za świetną rzecz:D dostałam wczoraj paczuszkę od Eweli z bloga "Bluszczem Oplątane" - KLIK  - i jestem zachwycona! dostałam cuuudną deseczkę w muffinki, idealnie pasującą do mojej kuchni, śliczne kolczyki, mnóstwo przydasi, słodkości i herbatki. świetna niespodzianka:)
oto zawartość paczki od Eweli:



i jeszcze jedna rzecz, która mnie uszczęśliwiła wczoraj na maxa. od dawna Tildy mnie zachwycały i bardzo takową chciałam mieć, sama uszyć bym takiej nie potrafiła, a ich ceny mnie wstrzymywały bardzo:] ale wreszcie wreszcie mam swoją własną Tildę! i do tego anioła, i do tego w pastelowych kolorach:



UWAGA, W NASTĘPNYM POŚCIE TO JA ZAPROSZĘ DWIE OSOBY DO ZABAWY W PODAJ DALEJ, CZYTAJCIE UWAŻNIE:)

dzisiaj chciałabym Wam opowiedzieć o pewnej osóbce. Kasię z bloga Zjawa Ciągła Światła Białego  -  KLIK  - poznałam dwa dni temu (!), kompletnym przypadkiem.  mamy dzieci w jednej szkole, a do tego okazało się, że obie mamy "pokrewne dusze" w sensie rękodzieła. obie szyjemy, tyle że ja filc, a Kasia szyje przecudne zabawki. no i ja hobbistycznie, Kasia na mega poważnie:)
wczoraj widziałyśmy się po raz pierwszy, cudowna osoba, eteryczna, delikatna, zjawiskowa (nazwa jej sklepu mega do niej pasuje!), bardzo się cieszę z tej znajomości. zaglądnijcie na jej blog, fajowe rzeczy szyje, ja bym tak nie potrafiła:)

wczoraj wynalazłam gdzieś w ciemnym kącie u rodziców taki stojak na butelkę wina. tragiczny, co nie?!




okropny, ale ujrzałam w nim potencjał:D potraktowałam go białą farbą, a część wiklinową pomalowałam resztą mięty jaką jeszcze miałam. zamiast wina wsadziłam do niego gałązki lawendowe i oto rezultat:




i z czegoś brzydkiego można zrobić coś ładnego:D

miało być etui na telefon, koniecznie z limonkową kokardką (na zdjęciach ta limonka wychodzi mi troszkę ciemniejsza niż w rzeczywistości). do kompletu uszyłam jeszcze torebkę listonoszkę, a broszka kokardka to taki mały cuksik:









uszyłam też dwie opaski z malutkimi kokardkami - dżinsową i dresową:

uff, koniec remonciku, wygłaskane, dokończone, ułożone:D

może pokażę najpierw jak wyglądało to przedtem:




naciapane, bez ładu i składu, jeden wielki chaos i męczarnia dla oczu:/ marzył mi się spokojniejszy pokoik, spokojniejszy w barwach ale nie smutny. i taki teraz jest:)

część wypoczynkowa najbardziej mi się podoba, wyważona w barwach. szare sofki, kolorowe poduszki (jeszcze kilka ich będzie w innych kolorkach). ściana pomalowana na zielony herbaciany kolor (pozostałe na jasnoszary). naklejka z małpkami, kupiona w castoramie. stary stołek maźnięty na miętowo jako stolik nocny. zielona lampka kupiona na giełdzie, a gumowe kosze-wiaderka na zabawki w jysku.






tabliczki z imionami moich dzieci zrobiłam z tektury falistej a literki z gąbki. pomalowałam je na "ombre turkusowo". tablica kwiatek z jyska.






i druga część pokoiku. Maja we wrześniu idzie do pierwszej klasy i chciałam już troszkę przygotować jej miejsce "poważniejsze" :) ale żeby nie było smutno, przody mebli pomalowałam na wesoły turkusowy kolor, z dodatkiem jasnoszarego.




nad oknami moja girlanda proporczykowa, którą ktoś bardzo mi miły nazwał szmatą:]


miałam stary obraz na płótnie, pomalowałam też go tą samą farbą, powiesiłam w poziomie i Maja ma swoją tablicę na rysunki i inne pierdółki:


w drewnianych skrzyneczkach z Jyska zamieszkała rodzinka myszek:





jestem bardzo zadowolona z efektu, pokoik wygląda o niebo lepiej, jest jaśniej, weselej, panuje większy porządek i ład, jest więcej powierzchni do zabawy. najbardziej jednak zadowolona jestem z tego, że wszystko zrobiłam Sama. przy malowaniu ścian pomógł mi znajomy, ale wszystko poza tym wymyśliłam i wykonałam sama. to podbudowuje moje zwichnięte trochę ostatnimi czasy ego:) ktoś może powiedzieć że co to takiego, no ale mam to w nosie, ja jestem dumna sama z siebie:D