Łubinowe Pole, Miętowy Kątek i inne:)
to był dobry weekend:)
wczoraj rozpoczęłam remont pokoju moich dzieci, już jest na wykończeniu, pozostały mi dodatki, no i najważniejsze - dostawa sofek dla dzieciaków. spodziewajcie się zdjęć na dniach.
przy okazji zaaranżowałam w swoim pokoju milutki kącik z miętowymi elementami:)
wczoraj pod wieczór, wracając z synkiem do domu, skręciłam w łąkę, ponieważ jej fioletowy kolor mnie zafascynował. i wiecie co? jeszcze czegoś takiego w życiu nie widziałam, w środku miasta, na ogromnej przestrzeni pola - maaasa fioletowego łubinu. coś nieprawdopodobnego, jak lawendowe pola we Francji, tutaj mamy fioletowe pole łubinu. morze, po prostu morze fioletowych kwiatów. jak zresztą zauważyliście - nie omieszkałam zrabować wielkiego bukietu. podobno to bardzo nietrwałe kwiatki, no ale te kilka dni pocieszą moje oko. a zapach przypomina mi dziecinne lata, kiedy w czerwcu "sypałam kwiatki" w kościele:)
dzisiejszego dnia natomiast, korzystając z nieobecności moich dzieci (jedno na zuchowym biwaku, drugie sprzedane dziadkom), odwiedziłam naszą giełdę. wielkość, różnorodność i ogrom przedmiotów jakie bym chciała sobie przywłaszczyć przyprawiała mnie o ból głowy. ale wygrał mój rozsądek i też zawartość portfela hehe, skończyło się na lampce biurkowej dla Mai i na dwóch wielkich filiżankach do kawki dla mnie:)
ale nie to było najważniejsze. najważniejsze było spotkanie człowieka, którego nie widziałam prawie 15 lat, a wiele o nim myślałam przez te lata. spotkanie mega przypadkowe, ale meeega miłe. mam nadzieję, że kontaktu nie stracimy znów na kilkanaście lat:)
1 komentarze
prześlicznie na tej łące:)
OdpowiedzUsuńbędzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza:)