Kocioł!
piwnica moich rodziców to nieprzeparta skarbnica "interesujących śmieci". za każdym razem mama mi mówi, sandra, tam już nic nie ma! i za każdym razem ja coś wynajduję:) wczoraj wynalazłam w kącie kolejny superśmieć - blaszany kocioł! rewelacyjnie zniszczony, opryskany starymi farbami, zaprawami czy klejami. oczywiście zapakowałam do bagażnika, a potem zataszczyłam na te swoje czwarte piętro:)
tak wyglądał na początku:
najpierw zafundowałam swoim sąsiadom mega jazdę w stylu walenia, trzaskania, zdrapywania, bicia w blaszany kocioł (a że sąsiadów mam "meeegaaaa miłych" to jakoś wyrzutów sumienia wielkich nie miałam, ups). potem pomalowałam go całego na biało, razem z jego wnętrzem.
no dobra, zapytacie po co mi to ustrojstwo?!
no już pokazuję. tak było na początku - kącik niby przedpokojowy. buty trzymam w skrzyni, a te podręczne, na bieżąco noszone stały na dywaniku:
a tak jest teraz - "bieżące obuwie" ma swoje miejsce w starym blaszanym kotle, heheh:) do rączki doczepiłam za pomocą klamerki (zwykła drewniana maźnięta na biało z narysowanymi pisakiem groszkami) szmatkę do szybkiego wytarcia bucika przed wyjściem z domu:
o nieeebo lepiej to teraz wygląda, ład i porządek z odrobiną humoru;) cieszy mnie ten głupi kocioł jak nie wiem co!
3 komentarze
wow świetne to <3
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł! :D
OdpowiedzUsuńale to super wygląda, od razu inaczej:)
OdpowiedzUsuńbędzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza:)