Ach, co to była za sobota...
cuuudooowna, po prostu...
dzień spędzony w szkole jogi - KLIK -
joga, klasyczna i aerial (meeega przeżycie - joga antygrawitacyjna w hamaku!), medytacja, relaksacja, buddyzm, jestem po prostu zachwycona!!! najbardziej dumna jestem z tego, że ćwiczyłam, że nie ustawałam, że próbowałam, a w moim przypadku (osoby ćwiczącej cokolwiek ostatnio kilkanaście lat temu na w-f w szkole:) to naprawdę nie lada wyczyn. co prawda dzisiaj boli mnie absolutnie każdy centymetr ciała, pewnie jutro będzie jeszcze gorzej, ale warto było, absolutnie warto było.
po ćwiczeniach wykłady z buddyzmu, jedzenia i zdrowego trybu życia. prawdziwa, cudowna medytacja, z mantrami, w absolutnym skupieniu. wspaniali, pozytywni ludzie, pełni energii, życia, optymizmu, a przede wszystkim spokoju, otwarci i niczym nie ograniczeni...
polecam wszystkim, ja na pewno nie skończę na tym jednym razie.
noooo a po wszystkim kierunek na miasto, oj działo się, działo nocne życie na maxa:P sama siebie nie poznaję po wczorajszym, oj nie:)
a to pewnie ostatnie kwietne znaki lata:
2 komentarze
joga, buddyzm i medytacja to nie dla mnie, śliczny bukiecik, pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńa ja nie lubię takich 'spokojnych' sportów, po prostu muszę spocić się ja przysłowiowa świnia i wtedy jestem szczęśliwa ;-) obserwujemy? daj znać :-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło,
SiokosKokosLife
będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza:)