marzyłam o szklanym kloszu od dawna. przeglądając blogosferę, zachwycały mnie te ozdoby, i to, co pod kloszem można umieszczać - od żywych roślin, poprzez ceramiczne pierdółki, mech, gałązki, stroiki, świece, aż po "scenki rodzajowe", cuuuda!

jednak cena takiego dużego klosza, która zaczyna się od 100zł - zdecydowanie mnie zniechęcała. i nawet nie jest kwestią że nie stać by mnie było, ale tak szczerze to w życiu bym nie wydała na kawałek szkła tyle pieniędzy, o nie:P zwłaszcza jak on nie ma mieć żadnej innej funkcji jak tylko ozdobna, bez przesady, nie upadłam jeszcze na głowę:D

w takim razie wczoraj zrobiłam sobie sama, własnoręcznie taki klosz. nawet nie mówię, ile mnie to wyniosło, bo to aż śmieszne:) fakt jest taki, że jestem baaardzo zadowolona, jest cudny, idealny

 i tani.

metalowy świecznik na trzy świece jest starszy ode mnie (!), schowany w szafce czekał na swoje miejsce. i znalazł:)

gałka na górze jest drewniana, pomalowana na biało i postarzana.

aktualnie klosz stanowi ozdobę w świątecznym klimacie. na gałce wiszą wydrukowane choineczki, a w środku stoją trzy choinki, które zrobiłam z szarego filcu, na wkręcie owiniętym sznurkiem, wbite na okrągłe kawałki sklejki. choinki mają przyklejone niby bombki ze skręconej białej bibuły.

do szklanej miseczki wsypałam szklane gwiazdki i mam fajne miejsce na zapachową świecuszkę.