hej:)
jako człowiek, który chyba nie potrafi odpoczywać - i ten weekend minął mi na robocie:P a może właśnie tak mi się najlepiej odpoczywa? kiedy realizuję projekt jaki sobie obmyśliłam? chyba tak...jak wyglądał ten weekend? w dużym skrócie:
piątek - zakupy, planowanie, impreza. sobota - zakupy, wynoszenie mebli, malowanie krzeseł, spotkanie z przyjaciółmi. niedziela - inwentaryzacja w pokoiku dzieciaków (sześć wyniesionych toreb starych zabawek, rysunków, papierów, ciuchów itp) i realizacja mojego pomysłu u nich. no i właśnie w tym momencie właściwy temat tego postu - farba tablicowa.
od dłuższego czasu marzyła mi się ściana tablica. jednak farba jest droga i tak mnie to troszkę hamowało. szukałam możliwości zrobienia sobie takiej farby własnym sposobem, ale w necie była tylko jedna rada - by farbę wymieszać z fugą, a po pomalowaniu i wyschnięciu przetrzeć ścianę papierem ściernym. jakoś mnie ten pomysł nie przekonał, wydaje mi się że byłyby widoczne ryski i ślady szlifowania papierem.
udało się znaleźć inny pomysł na farbę tablicową. nie mój tym razem;) mój niezawodny "szwagier cioteczny" podpowiedział mi taki, który sprawdził mi się na sto procent!
przepis jest banalny: czarna farba akrylowa plus najzwyklejszy talk kosmetyczny. i tyle!
ja miałam jakieś 4m2 ściany do wymalowania. wystarczyła mi półlitrowa puszka farby i 100g talku (koszt: 23zł za farbę i 7zł za talk). do wiaderka wlałam farbę, dodałam ok. 3/4 filiżanki wody i wsypałam talk, cały czas mieszając. ścianę pomalowałam dwukrotnie, wałkiem gąbkowym.
mega tanio - zamiast prawie 90zł za puszkę tablicówki, ja zapłaciłam tylko 30zł! szybko i przyjemnie ( farba akrylowa z decorala wydziela miły zapach przy malowaniu i bardzo szybko schnie). już teraz wygląda to genialnie, poczekajcie aż pokażę Wam całokształt, tylko niech to wszystko ogarnę, dokończę, posprzątam:) oczywiście najpierw sprawdziłam, jak to będzie się zachowywało przy pisaniu kredą i zmazywaniu - działa!
z całym przekonaniem polecam ten sposób:)
miłego niedzielnego popołudnia i wieczoru, a ja - póki mam przerwę w robocie lecę robić gofry:)
jako człowiek, który chyba nie potrafi odpoczywać - i ten weekend minął mi na robocie:P a może właśnie tak mi się najlepiej odpoczywa? kiedy realizuję projekt jaki sobie obmyśliłam? chyba tak...jak wyglądał ten weekend? w dużym skrócie:
piątek - zakupy, planowanie, impreza. sobota - zakupy, wynoszenie mebli, malowanie krzeseł, spotkanie z przyjaciółmi. niedziela - inwentaryzacja w pokoiku dzieciaków (sześć wyniesionych toreb starych zabawek, rysunków, papierów, ciuchów itp) i realizacja mojego pomysłu u nich. no i właśnie w tym momencie właściwy temat tego postu - farba tablicowa.
od dłuższego czasu marzyła mi się ściana tablica. jednak farba jest droga i tak mnie to troszkę hamowało. szukałam możliwości zrobienia sobie takiej farby własnym sposobem, ale w necie była tylko jedna rada - by farbę wymieszać z fugą, a po pomalowaniu i wyschnięciu przetrzeć ścianę papierem ściernym. jakoś mnie ten pomysł nie przekonał, wydaje mi się że byłyby widoczne ryski i ślady szlifowania papierem.
udało się znaleźć inny pomysł na farbę tablicową. nie mój tym razem;) mój niezawodny "szwagier cioteczny" podpowiedział mi taki, który sprawdził mi się na sto procent!
przepis jest banalny: czarna farba akrylowa plus najzwyklejszy talk kosmetyczny. i tyle!
ja miałam jakieś 4m2 ściany do wymalowania. wystarczyła mi półlitrowa puszka farby i 100g talku (koszt: 23zł za farbę i 7zł za talk). do wiaderka wlałam farbę, dodałam ok. 3/4 filiżanki wody i wsypałam talk, cały czas mieszając. ścianę pomalowałam dwukrotnie, wałkiem gąbkowym.
mega tanio - zamiast prawie 90zł za puszkę tablicówki, ja zapłaciłam tylko 30zł! szybko i przyjemnie ( farba akrylowa z decorala wydziela miły zapach przy malowaniu i bardzo szybko schnie). już teraz wygląda to genialnie, poczekajcie aż pokażę Wam całokształt, tylko niech to wszystko ogarnę, dokończę, posprzątam:) oczywiście najpierw sprawdziłam, jak to będzie się zachowywało przy pisaniu kredą i zmazywaniu - działa!
z całym przekonaniem polecam ten sposób:)
miłego niedzielnego popołudnia i wieczoru, a ja - póki mam przerwę w robocie lecę robić gofry:)