dzisiaj tour the kids'room:P oczywiście już kiedyś go pokazywałam, ale kilka zmian jest, więc uaktualniam.
uff, w końcu pomalowałam nowe biurka moich dzieci. tzn. nie nowe, tylko używane, ale nowo-kupione haha;) zresztą wiecie, że ja uwielbiam robić wszystko jak najtaniej, jak najmniejszymi nakładami, przerabiam, recyklinguję, wykorzystuję, itp:)
więc już pragnąc dokończyć dzieła, całokształtu, majznęłam troszkę mebelki, uporządkowałam, powywalałam trochę, zmieniłam.
ok, może lepiej będzie jak po prostu Wam to pokażę:
strona sypialniana. kocham tę Jyskową pościel w małpki, świetne jest to, że można ją stosować dwustronnie. dostępna jest też w pingwiny i w sówki, ale pingwiny kolorystycznie odpadają, a motywu sowy nie lubię, jakoś kojarzy mi się makabrycznie...
MasKoty? Kocham! a moje dzieci nie potrafią bez nich zasnąć:) wstyd mówić, ale naprawdę, sama bym takiego chciała:P
druga część pokoiku. ścianę tablicową już znacie, wiecie jak szybkim i tanim kosztem powstała - TUTAJ
świetnie się sprawdza:)
biurko Mai, kupione za 50zł, pomalowane akrylówką w kolorze avokado. krzesła też kupione od "chłopa ze wsi" za 15zł. pomalowałam olejną szarą i pomachałam białym pędzlem.
pamiętacie tablicę, jaką zrobiłam Majce ze starego obrazu na płótnie? przerobiłam ją na filcową memo-board. widziałam coś takiego w sieci i bardzo mi się spodobało:)
a tu już biureczko Saszy. mniejsze, bo na tę chwilę mu wystarczy, kupione za całe 10zł (!). nad biurkiem półeczki, które powstały z Jyskowych drewnianych skrzyneczek.
dobra, namęczyłam tymi zdjęciami, ale już koniec! lecę się szykować na gongi, cuuudownie, nie mogę się doczekać! to może następny post będzie mini relacją z tego pewnie emocjonującego wieczoru:) pa!!!
uff, w końcu pomalowałam nowe biurka moich dzieci. tzn. nie nowe, tylko używane, ale nowo-kupione haha;) zresztą wiecie, że ja uwielbiam robić wszystko jak najtaniej, jak najmniejszymi nakładami, przerabiam, recyklinguję, wykorzystuję, itp:)
więc już pragnąc dokończyć dzieła, całokształtu, majznęłam troszkę mebelki, uporządkowałam, powywalałam trochę, zmieniłam.
ok, może lepiej będzie jak po prostu Wam to pokażę:
strona sypialniana. kocham tę Jyskową pościel w małpki, świetne jest to, że można ją stosować dwustronnie. dostępna jest też w pingwiny i w sówki, ale pingwiny kolorystycznie odpadają, a motywu sowy nie lubię, jakoś kojarzy mi się makabrycznie...
MasKoty? Kocham! a moje dzieci nie potrafią bez nich zasnąć:) wstyd mówić, ale naprawdę, sama bym takiego chciała:P
druga część pokoiku. ścianę tablicową już znacie, wiecie jak szybkim i tanim kosztem powstała - TUTAJ
świetnie się sprawdza:)
biurko Mai, kupione za 50zł, pomalowane akrylówką w kolorze avokado. krzesła też kupione od "chłopa ze wsi" za 15zł. pomalowałam olejną szarą i pomachałam białym pędzlem.
pamiętacie tablicę, jaką zrobiłam Majce ze starego obrazu na płótnie? przerobiłam ją na filcową memo-board. widziałam coś takiego w sieci i bardzo mi się spodobało:)
a tu już biureczko Saszy. mniejsze, bo na tę chwilę mu wystarczy, kupione za całe 10zł (!). nad biurkiem półeczki, które powstały z Jyskowych drewnianych skrzyneczek.
dobra, namęczyłam tymi zdjęciami, ale już koniec! lecę się szykować na gongi, cuuudownie, nie mogę się doczekać! to może następny post będzie mini relacją z tego pewnie emocjonującego wieczoru:) pa!!!