dzień dobry!

jakiś czas temu u Agnieszki z Niebieskiej Chaty zobaczyłam takie słodkie maleństwo - drewniany stołeczek i sposób jego wykorzystania (absolutnie nie do siedzenia!). strasznie mi się to spodobało i zapragnęłam takie cuś posiadać:)


więc kiedy wczoraj zadzwoniła do mnie moja Mama i powiedziała, że pewien znajomy przyniósł malutki stołeczek dla mojego Synia, hmm, zatrzymałam się przy tym... i zaczynam drążyć: a jaki stołeczek, z czego, jak wygląda? no drewniany, malutki, tylko będziesz musiała mu go przemalować, bo jest odrapany. hmm, odrapany? stary? malutki? drewniany??? czyżby to właśnie on??? wiadomo, nie byłabym sobą żebym nie pojechała jeszcze wczoraj po niego, bo już w głębi siebie wiedziałam, że stołeczek będzie mój! i nie pomyliłam się! jest cudowny, malutki, z toczonymi nogami, stary, odrapany, w beżowym kolorze, słuchajcie, mój wymarzony malutki stołeczek! strzał w dziesiątkę! idealny na wszelakie pierdółki, idealny do eksponowania mojej mlecznikowej kolekcji i idealny do przyszłych ujęć zdjęciowych. zakochałam się od razu i od wczoraj zerkam na niego z mega błyskiem w oku...

zobaczcie...

ps. oczywiście Syniowi nawet nie wspomniałam o tym, że stołeczek miał być jego;) nie było żalu ani obiekcji.

miłego dnia!