Wyżebrany...
ileż to ja Mamę swoją prosiłam o ten czajnik! śmieszne to pewnie, skoro jak sami widzicie, jest w straszliwym stanie, ma prawdziwy ząb czasu na sobie hihi! pordzewiała, dziurawa, wyżarta emalia, ale to właśnie jest w nim cudowne! i wreszcie, wreszcie dzisiaj go dostałam, hurra!
i zasadziłam w nim bratki, a czemu nie:)
co do poprzedniego postu - sobota nie skończyła się na jednym winku oj nie:) nastrojowy wieczór z przyjaciółmi na koncercie saksofonowym, a potem noc pełna emocji, pięknie...
8 komentarze
Czajnik jest cudowny! I jak pięknie wyglada z bratkami:-)
OdpowiedzUsuńBuziaczki wiosenne kochana, ściskam
Gdyby moja mama miała takowy - też bym żebrała na czym świat stoi hihi
OdpowiedzUsuńNie dziwota, piękny jest:)
OdpowiedzUsuńwcale sie nie dziwię, że chciałaś czajnik- jest cudny:)
OdpowiedzUsuńPiękny:)
OdpowiedzUsuńCUDO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńPiękny! Cudnie w połączeniu z bratkami:)
OdpowiedzUsuńcudowny czajnik - warto było o niego powalczyć ;)
OdpowiedzUsuńbędzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza:)