Kropla Słońca:)
kto mnie zna, ten wie, że nie cierpię koloru żółtego:) ale... tylko krowa nie zmienia poglądów, tak to chyba szło?
zaczęło się od mojej wynalezionej na all pastelowo-żółtej lampy biurkowej, która spełnia w moim pokoju rolę lampki nocnej, a w której nadal jestem na maxa zakochana...
a kiedy w sh zobaczyłam wielgachną narzutę robioną na drutach, hmm, to co, że żółta, ale była dziergana, wielka i kosztowała tylko 5zł:P no to się złamałam i mam w pokoju kącik z kroplą żółtego - narzuta, lampka i żółte goździki, które włożyłam luźno do pastelowo-błękitnego kubka z Pepco. acha, dwie szare poduchy - futrzana z Pepco, a ta z frędzlami, to taki staroć farbowany na jasny szary kolorek. przydałyby mi się jeszcze ze dwie poduszki w szarościach, może ktoś zechciałby mi je uszyć? ;)
miłej niedzieli, nasza będzie oczywiście w klimacie dziecięcym, wybieram się z potomstwem do Teatru Lalek, uczta nie tylko dla nich, sama kooooocham;)
3 komentarze
Ja mam tak samo z zoltym, ale jesli chodzi o poglady, to z ta krowa to swieta prawda:-) lampeczka extra!!
OdpowiedzUsuńKochana... lampeczka boska!
OdpowiedzUsuńi narzuta fajnie się prezentuje!
A w teatrzyku pewnie było SUPER!!!!
Buziaczki kochana
I ja nie przepadam za żółtym, ale w Twojej aranżacji ślicznie wygląda
OdpowiedzUsuńbędzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza:)