moja kanapa wyglądała tragicznie. po prostu strasznie. i chociaż technicznie jest w bardzo dobrym stanie, nie zapada się, jest równiutko, nie skrzypi itp., to stan pokrycia był straszny! pełen plam i zacieków - dzieci nie pomogły:/ i najgorsze jest to, że nie dało się już jej wyprać. byłam skazana na narzuty i wszelakie koce, bo wstyd był niesamowity...
więc kiedy na blogu Ani - - Inspiracje w moim mieszkaniu - przeczytałam o zielonych kanapach - wpadłam na dość ryzykowny pomysł :) a mianowicie - postanowiłam ufarbować moją kanapę. ryzykownie - bo nie miałam pojęcia jak to się sprawdzi i jaki będzie efekt, ale odwagi dodała mi myśl, że w najgorszym razie nadal będę używała narzut i koców :P
jak to zrobiłam? zwyczajnie - kupiłam farbkę do tkanin w kolorze ciemnym zielonym. na całą kanapę potrzebowałam 9szt (1,50zł/szt). pracę rozłożyłam na kilka dni. najpierw jedna połowa, po wyschnięciu - druga. i na koniec jeszcze całą raz. gumowa rękawiczka na rękę, farba rozpuszczona w gorącej wodzie, gąbka i mazanie po całości.
zależało mi na efekcie niby pluszu - czyli nierównomiernego rozłożenia się koloru i takiego vintag'owego wyglądu. i chyba mi się to udało...
uwaga! na fotkach kolor jest rozjaśniony i bardzo podkreśla "smugi" - inaczej nie dałam rady zrobić:/ w każdym razie - wyobraźcie sobie to o ton ciemniejsze, a mazaje delikatniejsze - to real.
bałam się trochę tego, że kanapa będzie farbować w trakcie użytkowania. to też było ryzyko wpisane w projekt ;) na szczęście po całkowitym wyschnięciu nic się nie dzieje.
dobrze że jedno dziecko w tym czasie było na feriach u babci, bo nie miałabym gdzie spać ;)
ok, to może pokażę efekty:
tak wyglądała kanapa before. chyba nikt nie ma wątpliwości co do udanej metamorfozy?!
moim zdaniem fajnie pasuje na tle szarej ściany. powtórka koloru jest też na plakacie teatralnym. mój dywan overdyed wyleciał - za dużo już by tego było...
te piękne poduchy dostałam od Karmelowej z bloga - karmelowa kraina -
strasznie chciałam mieć taką pikowaną podusię, a super jest to, że każda strona poszewek jest inna, mam tyle możliwości zmian! chciałam by jedna strona była żółta, co idealnie pasuje do lampki, prawda?
jestem zachwycona jakością wykonania tych poszewek. mistrzostwo, polecam z całego serca!
no i mamy koniec stycznia. jaki był? oj, zdecydowanie mega kulturalny! byłam na trzech spektaklach teatralnych, w tym na jednej premierze wczoraj. jutro idę znowu :P no, ale to już luty ;) acha, a dzisiaj był wieczór poetycko-muzyczny w zaprzyjaźnionej kawiarni. dzieje się, oj dzieje :)