"Zniszcz ten dziennik" i "To nie książka" - moja subiektywna opinia i odpowiedź.
uwaga!
dzisiaj, obawiam się, ten post będzie trochę drażliwy dla niektórych osób i może wywołać małą burzę. więc uprzedzam - to moje subiektywne, osobiste zdanie, jeśli Ktoś uważa inaczej - ma do tego absolutne prawo, mam nadzieję, że nikt nie poczuje się obrażony!
do rzeczy:)
kiedy moja córka po szkole zaczęła przeżywać jakiś zniszcz ten dziennik, zainteresowałam się tym tematem i zaczęłam drążyć. jej opowieść o tym czymś mnie jakby trochę zadziwiła i zastanawiałam się o co chodzi?! ona pełna zachwytu, jaka to fajna rzecz, mnie się wydawała jakimś kompletnym bezsensem! hmm, ale dobra, weszłam w neta, zaczęłam się wgłębiać w temat. moje zdanie na temat tej publikacji tylko się umocniło. ludzie, co to za chała?! i to ma niby pobudzać kreatywność?! jak?
przykład:
- zrzuć ten dziennik z wysokości (po kiego grzyba?)
- wyrwij tę stronę, wsadź do kieszeni spodni, wypierz je i wklej tę stronę z powrotem (wow, mega kreatywne)
- oblej tę kartkę kawą (hmm, dobrze że nie wrzącą)
- wejdź z dziennikiem pod prysznic (no masakra, świetna nauka jak dbać o książki!)
- żuj kawałek strony, ale nie połykaj (rozumiem, że to ma pobudzać kubki smakowe?)
- skop ten dziennik (no ludzie!)
- napluj na dziennik (to chyba hit!)
sorry, dla mnie to totalna ogłupiająca masakra! bo jeszcze spoko, rozumiem, narysuj coś, pobazgrol, zrób kolaż, takie tam - to rozwijać może wyobraźnię i kreatywność, ale te poprzednie? co te zadania pobudzają? naprawdę miałam ochotę dodać: nasikaj na dziennik, albo zwymiotuj i zrób z tego potem abstrakcję :/
ale ale... dziecku się to podoba. dziecko by chciało. dziecko o tym marzy.
co robić? ano, zrobić swoją wersję, starając się, by ona KREATYWNA była.
kosztowało mnie to trochę czasu, trochę wyobraźni i jeden zeszyt.
wyliczanki, proste przepisy kulinarne, zadania, ćwiczenia, cytaty - co tylko mi przyszło do głowy :)
zeszyt był 96 - kartkowy :D zadanie było trudne, uwierzcie mi - zapełnić to wszystko :)
reakcja mojego dziecka? lepsza niż myślałam! Maja jest zachwycona po prostu, a o to mi chodziło:) ja sama natomiast jestem niezmiernie ciekawa, jak ten zeszyt będzie z biegiem czasu wyglądał. mam nadzieję, że Maja mi pokaże, wtedy ocenię, czy ten mój zeszyt w niej coś pobudził ;P
miłego:*
71 komentarze
Bardzo mi sie podoba Twoj zeszyt dla Corci :))) Mysle ,ze tez podobnie bym zrobila ,bo to o czym na wstepie napisalas ,opisalas to jakies nieporozumienie. Suuper z Ciebie Mama :) Pozdrawiam Cie Serdecznie :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej "książce" :) dziwadło :) śmieszne trochę.
OdpowiedzUsuńmoże gdyby wyrzucić kilka "zadań" - nie byłoby tak źle. no i może to nie dla 9-letniego dziecka :D
Usuńmój starszy też chciał ten dziennik... kupiliśmy, trochę rzeczy z niego wykonał ( bardzo lubi rysować), trochę stworzył, trochę pobrudził, trochę zniszczył.... nie robię z tego wielkiej sprawy.
OdpowiedzUsuńJedna tylko rzecz jest dla mnie ważna i to mu powiedziałam: tak będa wyglądać Twoje książki, gdy będziesz je tak traktować : będą brudne, zniszczone, poplamoine... sam stwierdził, że niezbyt to mu pasuje... no i już... dziennik leży na półce zapomniany.
Twoja wersja oczywiście bardzo fajna- życzę córce wielu miłych chwil ze szczęśliwym dziennikiem ;-)))
właśnie to mi głównie nie pasuje w oryginale - ta destrukcja. jakoś mi się to nie składa z szacunkiem do książek - uczyć dziecko niszczenia książki. ale może ja przesadzam, często tak mam :D
Usuńpodoba mi się to, co powiedziałaś Synowi - i to jak to świetnie zrozumiał :)
Dzięki za udział w Candy. Gratuluję szczęsciarze. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńto ja dziękuję. i oczywiście zapraszam na kolejne, myślę, że już niedługo :)
UsuńJesteś fantastyczną kreatywną Mamą. Brawo! Gratuluję pomysłowości i czujności.
OdpowiedzUsuńBiedne dzieciaki, naprawdę w tym chłamie można się zagubić, jak dobrze, ze wysłuchałaś swoje dziecko.
Pozdrawiam.:)
Przy okazji wizyty w księgarni obejrzałam sobie zniszcz ten dziennik, i moja opinia podobna do Twojej. Fajnie wymyśliłaś zeszyt dla córci. Życzę Ci i jej, żeby go wykorzystała do ostatniej karteczki!
OdpowiedzUsuńMajka już wczoraj rzuciła mi pytanie: Mamo, a jak wypełnię ten zeszyt - zrobisz mi taki nowy? :D
UsuńTeż bardzo sceptycznie podchodzę do ten dziennika. Więc zgadzam sie z Tobą kochana:) Jednak słyszałam, ze ten dziennik robi furorę wśród dziewczynek.
OdpowiedzUsuńAle twój zeszyt Mnie powalił na kolana!!!!!! Wymyśliłeś super:) Będzie na pewno bardzo fajną pamiatką:)
ściskam Sandruniu
kolejna ogłupiająca dziewczynki moda:/ tak jak to było np. z monster high.
UsuńTak, wybieram twój dziennik :)
OdpowiedzUsuńJesteś świetną, kreatywną mamą! Ja jeszcze nie dorwałam 'Dziennika', ale zainteresowana pochlebnymi opiniami, już na niego polowałam. Jednak, to co czytam u Ciebie - przemawia do mnie! Żuć kartki? - nie kapuję!!! Twój zeszyt dla Córki o wiele lepiej się sprawdza i do tego nie wywołuje odruchów destrukcyjnych, gratuluje pomysłowości :-)
OdpowiedzUsuńSandrynko, jesteś genialna!!!!!! :) Nie znałam do końca tematu (mój nastoletni syn nie jest w targecie ;), ale coś mi się obiło o uszy... Jednak to, co wymyśliłaś, jest po prostu niesamowite! Czapki z głów!
OdpowiedzUsuń:*
Kochana, Twój dziennik jest fenomenalny!
OdpowiedzUsuńPrawdziwy Pozytywnik :D
Ja Ci radzę szybko go opatentować, bo ktoś Ci pomysł skradnie i kupe forsy zarobi ;)
Trzymajcie się cieplutko!
Pozdrowionka
Pliszka
POZYTYWNIK - świetna nazwa idealnie pasująca :)
UsuńNiestety dowiedziałam się o tym czymś od naszej chrześniaczki, nie wiem nawet jak to nazwać. Pozycja literacka to nie jest żadna ;p, pamiętnik?? Zdecydowanie nie!! I również nie rozumiem tej destrukcji - do czego to prowadzi?? Za to Twoja wersja dziennika :) rewelacja i powiem więcej sama bym go kupiła swojej córce ;p :). Pozdrawiam serdecznie !!
OdpowiedzUsuńŚwietna alternatywa dla Dziennika! Gratuluję pomysłu. Opinię o niszczeniu dziennika podzielam w całej rozciągłości.
OdpowiedzUsuńMoja córcia też bardzo chciała mieć "Zniszcz ten dziennik". I miałam dokładnie takie same jak Ty wrażenia, kiedy go poznałam. Bez sensu. Fajnie, że wymyśliłaś alternatywę!
OdpowiedzUsuńzachęcam więc Ciebie, byś zrobiła Córze taką wersję :)
UsuńKochana ja bardzo chciałabym mieć ten, który zrobiłaś :) - jest świetny!
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce - ale to brednie - uważam.
Miłego wieczoru!
Marta :)
O matko jaki kretyński pomysł!!!Mówię o zniszcz ten dziennik:)A Twój:rewelacja!!!
OdpowiedzUsuńŚwietne Sandra!!! Moja córka zrobiła takie "cuś" dla przyjaciółki na urodziny ;-)
OdpowiedzUsuńA ja dopiero dzisiaj pierwszy raz usłyszałam o tych "książkach nie-książkach" i ... Twój pomysł jest o niebo lepszy:) Chyba zrobię taki zeszyt i razem z mężem będziemy go uzupełniać.
OdpowiedzUsuńhaha! bosko! taki zeszyt dla pary...hmm, moja główka już pracuje :)
UsuńTo jak już coś wymyślisz to z chęcią mogę być testerką;)
UsuńŚwietny pomysł na dziennik- oryginalny, nietypowy i niepowtarzalny:) Jestem pod wrażeniem:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJesteś niesamowita:-) Gratuluję cierpliwosci i pomysłów!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Rewelacyjny pomysł! Musiało być dla Ciebie niezłym wyzwaniem zapełnienie 96 kartek!
OdpowiedzUsuńwspięłam się na wyżyny pomysłowości hehe, ale przede wszystkim musiałam sobie przypomnieć jak to jest być 9-letnią dziewczynką :)
UsuńWspaniały pomysł. Zgadzam się Twoja wersja o niebo lepsza:)
OdpowiedzUsuńA wiesz, że pracując ostatnio z młodzieżą gimnazjalną też zszokowało mnie to ich zainteresowanie tym "dziennikiem". Jejku jak można niszczyć książkę? - pomyślałam. Potem zaczęłam się ich pytam i zastanawiać co im to daje.... Dlatego to takie modne i ważne dla nich....
OdpowiedzUsuńZbyt mało czasu rodzice poświęcają na rozmowy i czas z dzieckiem, myśląc, że jak duże to mniej potrzebuje rodzica, a to jest odwrotnie. Sandra - Twoja propozycja dla córki - to nie tylko pokazanie jej innych możliwości - to ważny komunikat dla niej jak bardzo jest ważna dla Ciebie.
Wspaniałą pracę wykonałaś- BRAWO!
dla mnie też naaaajgorsza w tym dzienniku jest idea niszczenia. dla mnie niszczenie nie jest kreatywne. destrukcja to destrukcja, to koniec czegoś. a już uczyć kogoś że można książkę zniszczyć - jakakolwiek by ona nie była - dla mnie to niedopuszczalne!
Usuńdziękuję Elu, za te słowa:*
Strasznie się napracowałaś ale czego się nie robi dla własnych dzieci ;-). Mam nadzieję, że Twoja córka będzie równie kreatywna jak Ty ;-)...a niszczenie, kopanie, zrzucanie uczy raczej braku szacunku do rzeczy, a nie bycia kreatywnym ;-). Buziaki i dobrego dnia dla Ciebie ;-)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie zaciekawił wpis, ponieważ jakiś czas temu pewna mama również opisała tę nie książkę. Jednak zupełnie odwrotnie. Spędziła z dzieckiem czas przy tym dzienniku mega kreatywnie:) i zachwalała go bardzo. Dwie osoby a tak różne spojrzenie.
OdpowiedzUsuńNatomiast moje zdanie jest podobne do Twojego. Być może gdyby był adresowany do pewnej grupy dzieci w dodatku stosownie do wieku, nie byłoby tak źle. Jednak zastanawia mnie po co np. u dziecka spokojnego powodować/ wywoływać tego rodzaju destrukcyjne zachowanie? Pochwalam w pełni to co zrobiłaś. Gdybym miała starsze dziecko postąpiłabym tak samo:)
Zgadzamsię niszczenie do niczego nie prowadzi. Racja spuszcza przysłowiową parę z gwizdka. Ale czy w dorosłym świecie będzie miejsce na takie zachowania? Ja np. moim dzieciom jak się kłócą i nie mogą dojść do porozumienia ( co przy czwórce w domu jest nie do uniknięcia) daję baloniki do dmuchania. Dzieci nie raz mi powiedziały, że potem to aż im głupio ,że o takie bzdety wybuchła taka wojna a problem robi się absurdalny. I często się wstydzą za swoje reakcje niewspółmierne to sytuacji. Ważny temat poruszyłaś, żeby dzieci umiały znajdować w sobie mocne strony, żeby budowały swoje poczucie wartości. Zresztą sama wiesz. Chyba za twoim przykładem zrobię im w lato takie dzienniki. Pozdrawiam Piecyk.
OdpowiedzUsuńza pomysł z balonikiem dziękuję Ci bardzo. u mnie też często dzieciaki mają głośną różnicę zdań, muszę wypróbować ten sposób:)
UsuńSandrynko, jesteś genialna.
OdpowiedzUsuńPod Twoją opinią o "Zniszcz ten dziennik" podpisuję się obiema rękami. Mój syn około świat Bożego Narodzenia również przyszedł do mnie z nowiną, że "taka fajna książka" się ukazała i w szkole już się ją nosi. Hmm... Musiałam dotknąć, przewertować - pojechałam do księgarni. Upewniłam się jedynie w przekonaniu jak mało ambitne staje się dzisiaj "czytelnictwo", jak mało wymagająca kreatywność.
Wytłumaczyłam synowi dlaczego "książka" ta to nie jest dobry pomysł. Zrozumiał i przyjął szybciej niz myślałam. Bez wątpienia przez chwile zadziałała na Niego moda.
Sandrynko, powtórzę: pomysł z kreatywnym dziennikiem dla Twojej córki jest fantastyczny. Zachowajcie go. To będzie piękna pamiątka. Wybrnęłaś na szóstkę! :)
pozdrawiam,
dominika
Bardzo podoba mi się Twoja wersja dziennika. Musiałaś w niego faktycznie włożyć wiele pracy i zaangażowania. Kobieto, znowu powtórzę - Ty to jesteś prawdziwy wulkan energii !!! :-)
OdpowiedzUsuńA co do dziennika - czytałam o nim w prasie. Według mnie to jakaś pomyłka - wydaje mi się, że zamiast kreatywności pobudza do agresji. Moje dzieci są jeszcze małe (3 i 6), więc póki co od nich jeszcze o nim nie słyszałam. Ale w przysżłym roku szkoła, więc się pewnie zacznie... ;-) Pozdrawiam
dziękuję za tak miłe słowa :*
UsuńHehe... moja 10 letnia córa słysząc o "modzie" na ten dziennik -po obejrzeniu go w księgarni-sama stwierdziła,że to jeden wielki bezsens :))
OdpowiedzUsuńNo powiem szczerze,że bardzo mnie to ucieszyło.
twój naprawdę świetny-podziwiam chęci i inwencję .
niestety Majka strrrraszliwie ulega modzie :/ bardzo z tym walczę, ponieważ, ja mam zawsze na bakier z modą i trendami - nie lubię masówki, cenię oryginalność. i tak szczepię tej swojej dziewczynie, ale ciężko mi to idzie :D
UsuńDla mnie ten dziennik to totalna bzdura. Można własnie tak jak Ty to zrobiłaś..kupić zeszyt w kiosku i samemu ponaklejać różne polecenia itp. Pozdrawiam Już się boję szkoły, bo tam takiego badziewia to mnóstwo będzie...:)
OdpowiedzUsuńsłyszałam o tej "książce" od koleżanki i moja reakcja była podobna, nie kumam o co chodzi, co w tym fajnego...Moze to są jakies super nowoczesne pomysły na to w jaki sposób zwiększyc kreatywnosc dziecka, ale akurat mam w najbliższej rodzinie psychologa dziecięcego, który uważa, że ten dziennik to lipa ;) P.S. Za to ten Twoj ekstra, jestem w szoku, że zapełniłas 96 kartek, mnie by chyba nie starczyło wyobrazni;)
OdpowiedzUsuńKochana z wielką radością odczytałam ten post i komentarze.
OdpowiedzUsuńDziennik zainteresował i mnie, chciałam wiedzieć, o co tyle krzyku? Pooglądałam zatem w księgarni i od razu wkurzyłam się nieźle. Co to za (przepraszam) debilstwo? Wyrwij, opluj, zgnieć, kopnij... to tak mamy uczyć młodzież postępowania z książkami? Może jeszcze weź nóż, dźgnij mamę i tatę, i wytrzyj zakrwawione ostrze! Wiem, że przesadzam, ale pomysł na książkę gówniany, a ludzie tak się tym ekscytują. Wiesz Sandra, Ty powinnaś wydać taką książkę - Twoja jest super!
dokładnie! tez chwilami myślałam, że trochę może przesadzam, ale nie! nie zmienię zdania - to jest po prostu głupia pozycja, nie przynosząca żadnego pożytku. może sam zamysł był dobry, ale pojechany zdecydowanie za daleko...
UsuńFajnie to "sobie" wykombinowałaś :) Bardzo mi się Twój pomysł podoba
OdpowiedzUsuńPozdrawiam http://mebelkidanielki.blogspot.com/
Pomysłowa mama z Ciebie. Uzupełnić 96 kartek pobudzając kreatywność i wyobraźnię dziecka to wieli wyczyn.Ciekawe,czy mi starczyłoby pomysłów :))
OdpowiedzUsuńO tym dzienniku powiedziała mi czternastoletnia córka, że taką furorę robi w jej szkole. Ręce mi opadły.... Twój pomysł jest bardzo fajny i pomysłowy :-)...
OdpowiedzUsuńGeniusz jesteś :)
OdpowiedzUsuńwielkie brawa za pomysłowośc i świetny pomysł :)
OdpowiedzUsuńSkusiłam sie, kupiłam ten dziennik .... Lezy, to nie dla mnie, szkoda mi czasu, zrobię sobie z niego jakiś pamiętnik wyjazdowy, czy cuś innego ;-)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę twojej córce.
kreatywnie możesz go przerobić na coś mądrzejszego :)
UsuńPrzygotowałaś na prawdę świetny i kreatywny dziennik dla córeczki. Taki dziennik przypomniał mi, że będąc dzieckiem była moda na zeszyty z zabawami typu ulubiony aktor/aktorka, film, kolor itp. A ten dziennik o którym napisałaś na początku posta, to w głowie mi się nie mieści czym w dzisiejszych czasach karmi się dzieci i młodzież. Pozdrawiam ciepło !
OdpowiedzUsuńPrzeglądałam ostatnio w Empiku "To nie jest książka", odłożyłam od razu, a na "Zniszcz ten dziennik nawet nie spojrzałam, mnie przeraża, że promują takie głupie książki!
OdpowiedzUsuńogłupianie człowieka gdzie się da...
UsuńKurcze, ale super pomysł, że zrobiłaś go sama! Ja z uwagi na małoletniego chlopca nie znam tej mody, ale Twoja wersja swietna!
OdpowiedzUsuńrobiewdomu.blogspot.com
dziękuję :)
UsuńSandrynko, córka za własne pieniądze kupiła,, Zniszcz ten dziennik,,....Cóż, przejrzałam, wygooglowałam i byłam pozytywnie zaskoczona. Zeszyt pobudza wyobraźnię, kreatywność i niekoniecznie uczy niszczycielskich zapędów. Traktuje tą zabawę z przymrużeniem oka... a Olka ma ogromną frajdę!
OdpowiedzUsuńPozytywnik -pozytywny ;)
naprawdę? jednak co człowiek, to inne odczucia :) ja nie mówię, że cały dziennik jest lipą, niektóre strony są nawet spoko, ale te które wymieniłam - zaskoczyły mnie i zdumiały w mega negatywnym swietle :)
UsuńJesteś niesamowicie kreatywna :) Ten zeszyt to świetna sprawa, pamiętam, że jak byłam w podstawówce lubiłam pisać pamiętnik i różne tego typu rzeczy tam umieszczałam, mam je do dziś :) Też nie kumam książki typu "zniszcz z ten dziennik" widziałam go u bratanicy, stwierdziłam, że to na odreagowanie, przełożenie agresji na dziennik, ale to stało się jakąś dziwną modą...
OdpowiedzUsuńHej Ciotka :-)Dzieciaki w szkole też przeżywają ten dziennik.Powiedziałam dziewczynom, że mi się nie podoba.Oj nie były zadowolone :-))) Twoja wersja jest super,nastawiona na tworzenie,a nie na destrukcje.Skąd Ty bierzesz na to czas i siłę?
OdpowiedzUsuń:D jak to skąd?! nie mam męża - to mam mnóstwo czasu ;) hehehehe!
Usuńhahaha, jesteś boska :)
UsuńA za "naszych" czasów było Pamiętnik Szalonego Małolata....pamiętacie???? Ja miałam jeden i mam go do dziś. Raz na X lat zaglądam, czerwienię się ze wstydu przed samą sobą co też ja tam wypisywałam ale i śmieję się do rozpuku. Twój pomysł jest genialny i czymś na wzór tamtego pamiętnika w wersji 2015. Niech córka zachowa go, będzie miała wyjątkową pamiątkę z tego okresu.
UsuńPozdrawiam
Tez mam urodziny 8 listopada. :)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł z tym "Szczęśliwym zeszytem" :) Sama chciałam stworzyć coś w ten deseń i pewnie się pokuszę, ale jak będę mieć dla kogo. Jak dla mnie "Zniszcz ten dziennik" nie jest takim złym pomysłem. Mama nauczyła mnie, że książki się szanuje i o nie dba. Póki co mój dziennik jest w całości i ma wszystkie strony :) Autorka sama napisała, że polecenia można interpretować po swojemu i jak patrzę na fotki dzienników na instagramie, to większość robi podobnie jak ja - coś tam rysuje/maluje/nakleja, a nie pluje i rzuca dziennikiem. Chociaż faktycznie, zdarzają się i tacy, ale mnie to kompletnie nie kręci, by polewać książkę wodą :D
OdpowiedzUsuńJestem mamą 8-latka. Przyznam szczerze, że w przypadku publikacji Keri Smith "Zniszcz ten dziennik" i "To nie książka" miałam bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony wydawało mi się to (nie bójmy się użyć tego słowa) głupie, z drugiej niezwykle ciekawiło mnie, co dzieciaki w tym widzą. Długo biłam się z myślami, kupować czy nie kupować? Iść za tłumem czy wyłamać się?
OdpowiedzUsuńOstatecznie zaryzykowałam. Wypełniamy książki wspólnie. Każde zadanie omawiamy, staramy się znaleźć ciekawe rozwiązania i działamy.
Reasumując, całym sercem popieram wszelkie rodzicielskie inwencje. Uważam, że w dzisiejszych czasach zbyt mało czasu spędzamy z dziećmi, gdzieś biegniemy, pędzimy zapominając o tym co jest ważne. Cieszę się każdą chwilą spędzoną z maluchem. Czerpię pełnymi garściami i staram się dawać z siebie wszystko. Jeśli książki Keri Smith są częścią współczesnego świata (i nikogo nie krzywdzą) to czemu nie pokazać ich dziecku?
Temat tej książki, to temat rzeka... Moje dziecko samo sobie zakupiło. I z przyjaciółką mają wielką frajdę robiąc różne zadania... Czy są one kreatywne, czy beznadziejne... mam inne zdanie niż moja nastoletnia córka ;)
OdpowiedzUsuńZeszyt, który pokazałaś przypomniał mi, że ja także miałam własnej produkcji pamiętniki. Jak byłam nastolatką, to były modne pamiętniki, takie gotowce, ale oczywiście kieszonkowego nie starczało na wszystko, więc robiłam sobie sama... I wierz mi, pamiętnik była zapełniony od deski do deski. A koleżanki, które kupywały gotowce, po tygodniu nudziły się tym tematem. Ach, młodość ;-)))
o co w tych chodzi wyjaśni Paniom pan Karoń: https://www.youtube.com/watch?v=OEO3bst_8s8
OdpowiedzUsuńbędzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza:)