Jak Sandryna w Zosię Samosię się chciała zabawić...
dzisiaj trochę pisaniny będzie.
nie wszyscy wiedzą, ale o części perypetii z panelami wiedzą Ci, którzy mnie obserwują na fb.
uwaga! historia mianowicie przedstawia się mrocznie, ale momentami tragikomicznie:)
bardzo chciałam położyć panele u dzieci w pokoiku. miały tam wykładzinę dywanową, która okazała się kiepskim pomysłem, z Saszy astmą, a do tego z ich szaleństwami i stanem czystości po - wiadomo...
marzyła mi się jasna podłoga, w stylu skandynawskim. ale ciągle były ważniejsze wydatki na głowie, ciężko mi było się zdecydować. nagle, w sobotę - decyzja! jadę po panele.
słuchajcie, spoko, pojechałam z dziećmi, kupiłam pięć paczek, jakoś załadowałam je na wózek, zaciągnęłam na parking i... hmm... mam dwoje dzieci na pokładzie, paczki nie wchodzą w bagażnik małego auta, jakim dysponuję i co teraz? zostawić panele na parkingu czy jedno z dzieci? a jak dziecko, to które? ;)
dobra, ładuję Maję na przednie siedzenie, a z tyłu obok Saszy paczki z panelami. prawie kolanem upychałam, ale się zmieściły. ok, jedziemy do domu. ale... ciekawe jak ja wniosę te paczki na czwarte - meeega wysokie piętro?! nie wiem. podjeżdżam pod bramę, wyciągam paczki, nawiasem mówiąc paczka waży chyba z 50kg, kuuurde! patrzę po rynku, może jacyś faceci się znajdą, za piwo by raz dwa wnieśli. ale oczywiście, jak człowiek potrzebuje to nikogo nie uświadczy! zero ludu!
dobra, Saszy dałam swoją torebkę i naprzód. paczka na I piętro, lecę na dół, druga paczka na I piętro, lecę na dół, trzecia... potem jedna paczka na II piętro, druga na II piętro, itd. itd. Maja bardzo chciała pomóc, więc rozwaliłam jej paczki i nosiła dumna z siebie po trzy panele:) po ponad półgodzinie panele były na IV piętrze, w domu, a ja byłam ledwo żywa.
ok, odsapnęłam chwilę i dawaj.
ja nie położę?! jak to nie! po co mi jakiś facet, skoro sama dam radę i położę dzieciom panele!
naprzód, meble na bok, zaczynam.
jeden pas jest, zaczynam drugi. kurde, szpara zostaje, nie robi mi żadnego klika, nie zachodzą na siebie.
co ja robię źle do cholery?! od początku. znowu to samo, nie schodzą się, szpary zostają. dawaj, instrukcję czytam, no dobrze robię, chyba,
a szpary są, co jest??!! jeszcze raz. i jeszcze raz. przecież to kurcze miało być banalnie proste!!!
przekleństw poleciało tyle, że uszy więdły! a na koniec się poryczałam ze złości, złożyłam z powrotem panele, poddałam się i zadzwoniłam do pana Stasia, mojej złotej rączki. zaprosiłam go na niedzielny poranek do siebie, by mi kuuuurde pokazał, co ja źle robię, że mi te panele nie chcą się położyć...
w niedzielę rano pan Stasiu przyszedł, zaczął układać i okazało się... że ja wszystko robiłam ok, tylko podłoga miała mega spad i trzeba było poziomować. czyli z jednej strony pół satysfakcji, że jednak nie jestem taka tępa, a z drugiej, chciałam jednak sama to zrobić! więc ego ucierpiało:/ pocieszające niech będzie to, że 1/4 pokoju ułożyłam sama pod okiem fachowca :D
tak to było :D
dobra, koniec tego gadania.
w pokoju oprócz paneli nic się prawie nie zmieniło, więc kto widział, niech rzuci tylko okiem na podłogę ;P
jestem z efektu baaardzo zadowolona!
o, ten domek, pojemnik, bo ma zdejmowany daszek, wynalazłam kiedyś na targu staroci. jest uroczy :)
pompony z bibuły, pamiętacie z pewnością.
miłego dnia Kochani :*
40 komentarze
ha! z takimi przebojami, podziwiam! i gratuluję efektu :)
OdpowiedzUsuńHAHA OJ Sandra UŚMIAŁAM SIĘ, POPŁAKAŁAM, POKLĘKAŁAM RAZEM Z TOBĄ.
OdpowiedzUsuńI DUMNA JESTEM Z CIEBIE, A CO TAM. MO PRZECIEŻ SIŁA WYŻSZA ZMUSIŁA CIĘ PO DZWONIENIE PO P. STASIA, NIC INNEGO.
TERAZ WYGLĄDA POKÓJ JAŚNIEJ I ŁADNIEJ
No kobieto WIELKA jesteś!!!!! Medal za wykonanie i opis. Jesteś kobietą co żadnej pracy się nie boi :-)))
OdpowiedzUsuńJesteś bardzo dzielna, ja to chyba poddałabym się już przy wnoszeniu. Pokój z nową podłogą wygląda świetnie:)
OdpowiedzUsuńCo wynika z tej historii? że jesteś mega uparta i zawzięta :) no i to chyba dobrze :))))))))))))))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Fajnie wyszło
Uparta kobieta z Ciebie! Super ze mimo wszystko sie udalo:) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJak kobieta się uprze to nie ma, że nie poradzi sobie ! Efekt jest świetny i z pewnością dzieciaki zadowolone ;) Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńAmbitna z ciebie kobitka,jak się uprzesz to nie ma rady :))
OdpowiedzUsuńPowiem ci,że pokoik z panelami wygląda o niebo lepiej! Zrobiło się tak jaśniej i bardziej scandi :)
Pozdrowionka!
Sandrynko, powiem tylko tak: podziwiam Cię!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńA pokoik jest fantastyczny:-)
Z przebojami, ale dałaś rade! Zuch dziewczyna!!! Gratuluję Ci ogromnie. A pokoik widzę po raz pierwszy i jest Cudny! A z tymi nowymi panelami bardzo mu do twarzy. Pozdrawiam serdecznie, Magda
OdpowiedzUsuńFajne pomysły, genialna realizacja...podoba mi się ten pokoik...uśmiałam się czytając...nie raz sama przeżywam takie rozterki ;-)
OdpowiedzUsuńGratuluję! Już sobie wyobrażam, ile musiało Cię to nerwów kosztować. Za to miałaś niezły trening nosząc panele :D
OdpowiedzUsuńA tak przy okazji, jeśli masz chęć, to zapraszam na mojego drugiego bloga o handmade (jak byś się znudziła moimi poradami kosmetycznymi :D).
Jesteś WIELKA!!!! Ale fakt, jak baba się uprze to zrobi co chce. Super wygląda :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNiezła historia, szalona jesteś, żeby w pojedynkę kłaść panele ;-)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że się udało i pomyślnie zakończyło. Super sobie poradziłaś. A powiem Ci, że ja też taka jestem. Często miałam podobne sytuacje i też taka zawzięta jestem: Jak to ja sobie nie poradzę? Ale często sytuacje życiowe nas zmuszają do takich wielkich czynów:) bo jak w domu jest facet to już się tak nie chce trudzić:))) Podłoga wygląda świetnie!!!
OdpowiedzUsuńNo, kobieto, szacunek.
OdpowiedzUsuńRóżne różności już robiłam, ale na panele się nie porwałam, dzielna jesteś.
Uściski dla bohaterki domu:)))))
No to mialas bardzo ciekawa przygode :)) Jestem z Ciebie dumna baardzo !!! Super sobie poradzilas ,moze i Pan Stas musial pomoc ,ale i tak kawal dobrej roboty sama wykonalas !!! Pozdrawiam Cie Serdecznie Zdolna ,nie bojaca sie wyzwan Kobietko :))
OdpowiedzUsuńGenialne! Historia uśmiech na ustach wyzwala :), ale moje gratulacje Sandrynko, bo poradziłaś sobie i udowodniłaś, że jak kobita się uprze to wszystkiemu podoła :)
OdpowiedzUsuńŚciskam, M.
Gratuluję samozaparcia. Mnóstwo pracy i wysiłku, ale efekt super.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam , Agness:)
Kochana, jesteś niemożliwa po prostu:) Gratuluję ci wytrwałości!!!!
OdpowiedzUsuńPiękny pokoik:) i podłoga rewelacja!!!
buziaczki moja kochana
Czytam czytam i sobie myślę kurcze żeby się nie okazało ze coś nie tak z panelami i trzeba je znosić znowu z 4 piętra :))))) Ale fajne są! Jesteś mega :)
OdpowiedzUsuńŚwietne pomysly!!!!!
OdpowiedzUsuńJestem pod ogromnym wrażeniem. Nigdy sama nie zabrałbym się za położenie paneli. A wyszło rewelacyjnie.
OdpowiedzUsuńDobrze, że jest szczęśliwe zakończenie. Chylę czoła przed samozaparciem :)
OdpowiedzUsuńPokój wygląda pięknie :) gratuluję wytrwałości.
OdpowiedzUsuńPokój bardzo oryginalny. Gratuluję pomysłów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Patti
grey-home.blogspot.com
Ojeju, to się nadźwigałaś. Ja też ułożyłam u siebie w mieszkanku panele w jednym pokoju. Ale nie było łatwo, też mi nie wychodziło, przeklinałam jak szewc. Potem się okazało, że podłoga była tak krzywa, że trzeba było robić wylewkę. A później to już był sukces murowany:-)piękny, twórczy pokoik ci wyszedł:-) zapraszam jeszcze na Candy do klimaty.piszki.pl Do wygrania ogromniasty wianek mojej twórczości, może Ci się spodoba, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSardynko jesteś prawdziwą artystką przez wielkie A. Podziwiam!
OdpowiedzUsuńw życiu nie podjęłabym się kładzenia paneli własnoręcznie..chyba, że po dużej ilości wina:-)
OdpowiedzUsuńPodziwiam za samozaparcie;-)
Ech bywa...dobrze się to czytało, usmiałam się ale wierzę, że tobie momentami nie było do śmiechu...Podłoga wygląda ekstra! Moją uwagę zwróciła tablica/organizer nad biurkiem...świetny!!!
OdpowiedzUsuńDzielna mamuska z Ciebie! :))) Efekt rewelacyjny, pokoik śliczny, idealny dla kreatywnych dzieci, bo na pewno to maja tez po mamie :)) Milego dzionka! :)
OdpowiedzUsuńprawie się popłakałam, ale coś w tym jest, że jak ktoś jest potrzebny do pomocy, to nie ma nikogo, też tak mam:-)))
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie na candy!
Sandra, szacun! Ja wiele razy pomagałam przy układaniu, ale żeby sama... nie, nie:) Podziwiam Cię z całego serca!
OdpowiedzUsuńCuuudowny pokoik, uwagę mą przyciągły krzesła przy biureczkach, gapię się na nie i gapię, pozdrawiam i zapraszam do mnie na metamorfozę szafki nocnej i lampy http://thirdfloorno7.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJesteś niesamowita, chylę czoła - następne panele położysz sama od początku do końca.
OdpowiedzUsuńPrzepiękny pokoik! Mogłabyś mi zdradzić, gdzie zdobyłas tapczaniki, długo takich szukałam? Pozdrawiam Adrianna
OdpowiedzUsuńSuper! Dzielna z Ciebie kobieta. Jejku pewnie tez bym tak miała jak znam życie :D
OdpowiedzUsuńHahaha no rządzisz kobieto!:D I tak Cię podziwiam niesamowicie ja bym w życiu nie odważyła się sama panele kłaść:) Bosko to wszystko opisałaś, dosłownie czułam się jakbym tam z Tobą był., Ba! ja w dodatku z Tobą te panele na IV piętro nosiłam, że aż sama się zmęczyłam:)))) A pokoik prezentuje się cudownie! Jestem zachwycona! Uściski wielkie:***
OdpowiedzUsuńSuper blog i Twoje pomysły są niesamowite :) Zostaję na dłużej:)
OdpowiedzUsuńpokoik bardzo ładny no i wieszaki których szukam;-)
OdpowiedzUsuńpzdr ciepło
będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza:)