Jeden wianek - tysiąc możliwości, czyli kolejna metamorfoza i wszystkie wcielenia...
witajcie :)
jak dobrze wiecie, mam jeden wianek, który zmienia swoje oblicze z każdą porą roku bądź co-świątecznie. jako że hortensja mi się już ususzyła, wykorzystałam jej baldachimy do mega szybkiej metamorfozy tegoż wianka. dodałam jeszcze porcelanową wiewiórkę i mam odrobinę już jesienny, ale nie do końca, klimat.
myślę że gdzieś za miesiąc znowuż coś w nim zmienię :)
a dla przypomnienia - wszystkie wersje tego samego wianuszka.
Lato:
Wielkanoc:
Wiosna:
Boże Narodzenie:
Jesień:
Wiosna/Lato:
Boże Narodzenie:
Pierwsza wersja z marszczonym lnem:
Praca na wyzwanie - wianek cały w moich filcowych broszkach:
Wiosna:
A od tego się zaczęło:
miłego wtorku :)
18 komentarze
Jest super! pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZ lnem marszczonym fajnie wygląda, we wszystkich odsłonach!
OdpowiedzUsuńnormalnie jak 55 twarzy wianka;)...wszystkie świetne;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;)
Bardzo ładny "kameleon" :)
OdpowiedzUsuńNo wianek wykorzystany na maksa :-)
OdpowiedzUsuńSuper :) Mój blog Ma i Bla
OdpowiedzUsuńOgraniczeń widać, że nie ma :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, M.
Wianek z dodatkiem hortensji prezentuje się świetnie! :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę super, ja też daję drugie życie przedmiotom, bo niby dlaczego miałyby odchodzić w zapomnienie po jednym sezonie:))
OdpowiedzUsuńTwoja aktualna wersja wianuszka jest śliczna, jak wszystkie poprzednie:)
OdpowiedzUsuńściskam kocana
Wszystkie piękne, masz talent i wenę do tworzenia ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko,
Anita z Wiejskich Klimatów.
Pięknie wygląda! W takich kolorach pasowałby mi do domu :)
OdpowiedzUsuńWersje jesienne podobają mi się najbardziej, choć i wielkanocna mnie urzekła :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
aleś mi smaka na wianej zrobiła....noooo
OdpowiedzUsuńPiękny wianek. Ta wiewiórka jest taka urocza.
OdpowiedzUsuńŚwietne zmiany, za każdym razem jest jeszcze piękniejszy!
OdpowiedzUsuńtyle możliwości jak miło - piękne wianuszki!
OdpowiedzUsuńPiękne kolejne wcielenie! :) To za chwilę czas jarzębiny, żołędzi, kasztanów...?
OdpowiedzUsuńbędzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza:)