nie bardzo ulegam trendom, najczęściej to, co jest aktualnie modne budzi we mnie sprzeciw - bo przecież skoro wszyscy to mają, to gdzie tu wyjątkowość i oryginalność? a dla mnie właśnie to ma największe znaczenie - co jest jedyne, rzadkie, inne. dlatego jakoś na przykład nigdy nie uległam wszechobecnej modzie na pastele we wnętrzach, a szczególnie w kuchni.
owszem, miałam dużo bieli w kuchni, kto jest tu od lat, ten pamięta :) potem biel z dużą kroplą żółci (kto pamięta sesję w Moim Mieszkaniu?), potem coraz bardziej przyciemniałam to pomieszczenie, coraz bardziej podobało mi się naturalne drewno, nie-bielone, szczególnie w połączeniu z szarością czy czernią.
na punkcie koloru miedzianego dopiero od niedawna zaczęłam mieć szmergla ;) mimo, że od dwóch lat posiadałam miedziane rondle na widoku, jakoś nie były one impulsem do podkreślenia tego koloru. nagle jednak dostrzegłam to, że drewno +czerń + miedź to połączenie idealne!
tak powstały klosze do lamp w tych kolorach, doszedł chlebak, znalazłam świecznik, który posiadałam przecież od dawna...
chlebak kupiłam u INSPI by Mondex, a trzy pojemniki dostałam w prezencie :)
przy okazji Wam doniosę, że ten sklep jest mega kuszący, bo jest tam morze fajnych przedmiotów w świetnych, naprawdę super cenach. zdecydowanie mogę polecić.
małe miedziane patelenki kupiłam u Kurka Starocie za kilka złotych :)
zawiesiłam je na wieszaku do kwiatów, od Rustykalnych Uchwytów, duży, solidny, kuty hak, od dawna czekał na pomysł użycia.
lampion w serduszka był koloru srebrnego. psiknęłam miedzianym spray'em, na to trochę czarnej farby, pomazałam ręką w gumowej rękawiczce i efekt jest bardzo naturalny.
mój stolik pomocnik stał się bardziej pomocniczy, ponieważ przykręciłam do niego długi koszyk, kupiony za złotówkę na starociach. też psiknęłam na miedziano ;) trzymam w nim teraz podkładki pod kubki.
starociowy również blok drewniany na noże postarzyłam, przyciemniłam i przykręciłam metalową tabliczkę od Wydziwianki Rudej :)
jeszcze puszki wynalazłam w kolorze miedzi:
do tego wszystkiego moja Szanowna kupiła mi lampę naftową.
nawiasem mówiąc, czy ktokolwiek wie, co zrobić, żeby zapalona lampa naftowa nie kopciła???
skrzynkę z desek zrobiłam sobie ostatnio, przyciemniłam ją i przykręciłam uchwyt, też psiknięty na miedź ;)
myślicie, że przesadzam???
myślicie, że przesadzam???
kawa z miedzianego rondelka to całkowicie inny smak, gwarantuję! miłego :*
14 komentarze
Zachwycające klimatyczne miejsce! Jestem oczarowana i z całego serca gratuluję pomysłów ! Pozdrawiam serdecznie ❤
OdpowiedzUsuńNie mam słów jest przepięknie :)
OdpowiedzUsuńJak zwykle inspirująco. I świetne fotki!
OdpowiedzUsuńCiekawa byłam, jak wykorzystasz blaszki, efekty mnie zachwycają :-) Buziaki!
Pieknie♥ ja czekam tez na pokoik dzieciarni♥
OdpowiedzUsuńw ogóle nie przesadziłaś, miedź z czernią nie jest narzucająca się, super
OdpowiedzUsuńSuper klimat stworzyłaś.
OdpowiedzUsuńMondex.... Mieszkam w Olsztynie i bywam tam.... Wielka hala pełna różności. Raj :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło.
Nie przesadzasz,miedź jest piękna:)))ja od kilku lat zbieram różne naczynia miedziane:)))część spełniają role dekoracyjną a część jest w użytku:)))Twoja kuchnia bardzo mi się podoba:))Pozdrawiam serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńŻeby lampa naftowa nie kopciła należy skrôcić knot. Można go lekko przyciąć, jeśli jest rozcapierzony. Powinien być z czystej bawełny, jeśli ma dodatki włókien syntetycznych to kopci na czarno, stosowano też takie zaś włókna szklanego. Jeśli jest z marnego materiału będzie kopcić i śmierdzieć, i nie zrobisz nic. Można wymienić na grubą, szeroką sznurówkę. Pani z "szewskiego" powinna coś znaleźć. Pozdrawiam, Szwagier Cioteczny.
OdpowiedzUsuńWłasnie chciałam pisać, że to pewnie wina knota;)
UsuńKlimatycznie :-)
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo inspirująco to wszystko wyglada ;) pozdrawiam i zapraszam ;)
OdpowiedzUsuńTwoja kuchnia to bardzo fajne i klimatyczne miejsce :)
OdpowiedzUsuńPo prostu pięknie! I tyle w temacie!
OdpowiedzUsuńbędzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza:)