mam dzisiaj okropny dzień - dół jak stąd do Australii, samopoczucie takie, że nic kompletnie nie pomaga, do tego jakiś ciągły wkurw, ech, nie cierpię takiego stanu :/
czekolada nie daje rady, muzyka nie daje rady, narzekanie tym bardziej, marudziłam koledze pół dnia, nic ... na taki dzień u mnie troooochę pomaga tylko zrobienie jakiegoś przemeblowania, mini remontu, zmiana, zmiana, zajęcie czymś rąk, tylko musi być to coś wyjątkowego...
ciężki przypadek naprawdę ;)
dobrze, że nie brakuje mi pomysłów. czego efekt możecie właśnie obejrzeć. i ten efekt mi wyszedł tak, że naprawdę zrobiło mi się znośniej <3
pamiętacie mój blat, który przywiozłam sobie znad morza rok temu? wyjęty z portowego śmietnika, piękne, stare, wyżarte dechy. wiele razy pełniły role tła foto, ostatnio kilka miesięcy był z nich wieszak w przedpokoju.
no i komoda z przedpokoju - prl-owski mebel, który dostałam kiedyś od kolegi.
złożyłam te dwie rzeczy razem i jest nowa komoda w przedpokoju: ze starym blatem, pomalowana na matową czerń, z loftowymi uchwytami od Rustykalne Uchwyty.
co powiecie?
to nie koniec, to początek lekkich zmian przedpokojowych, na pewno niebawem to pokażę :)