trzynasty odcinek! moja ulubiona liczba i przedmiot, którego odpicowałam dla samej siebie ;)
klateczka. nie wiem kompletnie do czego, albo dla kogo. może dla jakiegoś owada? nieistotne, spodobała mi się i kupiłam sobie na starociach za dyszkę.
wymieniłam siateczkę plastikową na metalową siatkę leduchowskiego. całość przeszlifowałam i zaolejowałam. nic więcej. więc nie wiem, czy się do końca liczy o odpicowanie - mało pracy z tym było ;)
dzisiaj opowiem o czymś, co od dwóch dni opanowało mój czas, moje serce, myśli i ręce <3
ZIARNUSZKA.
"To tradycyjna lalka słowiańska (nadal popularna na Białorusi, Ukrainie i w Rosji), której bazą jest woreczek wypełniony ziarnem. Lalkę należy traktować z należytym szacunkiem i postawić na honorowym miejscu, aby mogła obserwować cały dom, najlepiej z widokiem na drzwi wejściowe. Ziarno, którą była wypełniona, stanowiło ostatnią rezerwę na czarną godzinę, z niego też brano pierwszą garść na wiosenne zasiewy. Zazwyczaj ten rodzaj lalki powstawał po żniwach.
Ziarnuszka przedstawia kobietę o pełnych kształtach, dobrą gospodynię, co ma zapewnić taki stan bogactwa i dobrobytu rodzinie i domowi. Jest wykonana z samych naturalnych materiałów: lnu, bawełny i wypełniona pszenicą. Atrybutem jej jest chusta na głowie i fartuszek, składający się z kilku warstw.
Wypełnieniem może być każde zboże, tj.: pszenica, gryka, ryż, proso, groch, jęczmień, owies - dodatkowo można włożyć do środka: monety, goździki, cynamon - symbolizujące bogactwo, na wzmocnienie mocy lalki.
Poszczególne zboża miały swoje znaczenie:
- gryka - ochrona i zwiększenia aktualnego bogactwa,
- groch - zmiana obecnego stanu na lepszy,
- ryż - uważany był za najdroższe ziarno, delikatność,
- jęczmień - sytość i niezawodność,
- owies - moc w rodzinie (aktywność, chęć rozwoju, zaangażowanie, zdolność do osiągnięcia celu),
- proso - płodność, mnożenie, wzrost, witalność,
- groszek - dobra komunikacja między pokoleniami, wzmagająca przyjaźń.
Lalka obrzędowa celowo nie ma rysów twarzy, bo nadanie jej indywidualności prowadzi do tego, że będzie się zajmować swoimi sprawami a nie naszymi :). Powinna też być tworzona w danym czasie, czyli nie zaleca się przerywać nad nią pracy. Trzeba także z nią współpracować i słuchać jak ma ostatecznie wyglądać :) (nasz wewnętrzny głos)."
"Ziarnuszkę należy usadowić na honorowym miejscu, blisko paleniska, najlepiej naprzeciwko drzwi wejściowych, tak aby mogła pilnować domu. Żeby lalka spełniała życzenia domowników, należy ją przekupić guzikiem albo koralikiem no i oczywiście trzeba ją traktować z szacunkiem. Ziarnuszka musi mieć obfite kształty, jak przystało na dobrą gospodynię domową i opiekunkę ogniska domowego." - opis pochodzi z bloga: Latające dywany.
kiedy ponad dwa lata temu zobaczyłam lalkę ziarnuszkę zrobioną przez Chagę z Pasji Odnalezionych, postanowiłam koniecznie taką sobie zrobić. ale musiał widocznie minąć długi okres czasu, kiedy moje postanowienie zostało zrealizowane.
obejrzałam trochę zdjęć, poczytałam i naprzód.
nie będę opisywać jak zrobić taką lalkę, jest tego w sieci mnóstwo. ja mogę powiedzieć z pełną odpowiedzialnością, że tworzenie ziarnuszki jest czasem magicznym. śmiejcie się ze mnie, ale tak jest - one się robią same, a w trakcie szycia czujesz się szczęśliwa, spokojna i pozytywnie nastawiona.
miałam zamysł zrobienia swojej w kolorach lnu z dodatkiem zielonego. i to było wszystko, reszta powstawała jakby poza mną. materiały i dodatki dobierały się same, tak samo jak fryzura i biżuteria ;)
moja Ziarnuszka jest apetyczną grubaską :) wypełniłam ja grochem, bo przecież zawsze może być lepiej ;) dodałam też dwanaście wyparzonych we wrzątku i osuszonych groszówek (jedna moneta na każdy miesiąc w roku), coby w domu było dostatnio ;)
przekupiłam ją wisiorkiem serduszkiem, drewnianymi koralikami, koronkami i kwiatkiem we włosach.
efekt mnie totalnie zauroczył i... nie potrafiłam się zatrzymać!
zrobiłam kolejną dla mojej Mamy - niebieską, natomiast czerwona trafiła do Moniki. oczywiście przy szyciu każdej z nich starałam się mocno skupiać myśli na osobie, dla której powstawały. mam nadzieję, że przyniosą im szczęście w domach :)
ciężko się z nimi rozstać :)
tak mi się spodobała ta praca, że wczoraj uszyłam kolejną - dla Was <3
tym razem jest miętowa, też z grochem i groszami, szyta przy zapalonych świecach, dobrej herbatce i spokojnej, jazz'owej muzyce <3
dawno nie było pełnych kadrów z kuchni, a przecież cały czas coś tu się dzieje. i nie mam wcale na myśli gotowania obiadów ;)
ciągła rotacja drobiazgów, dekoracji. co wynajdę do sklepu, to najpierw kilka dni nacieszę swoje oczy.
ale czasem znajdę coś, co mimo tego, że wiem, że poszłoby od razu, to żal mi oddawać. i zostaje. tak jak ta stara zielona drewniana skrzynka, cuuudownia, prawda? a tylko ją umyłam :)
stara krajalnica, o ciekawym kształcie już jest w sklepie, ale póki ktoś nie kupi, ładnie wygląda u mnie :)
krowa to też znalezisko. tak z przymrużeniem oka - trochę dziwnej nowoczesności w starociowej kuchni :P
tymczasowo zmieniłam ubranko drzwiczek szafkowych. na istniejące workowe naciągnęłam obrus w zioła. trochę jasności i zieleni. póki się nie zabrudzą ;)
nieśmiałe, małe plamki zieleni, coś czuję, ze to się rozrośnie...