ten projekt to był kompletny spontan, który wykonałam w jakieś dwie godziny, a kosztował mnie... ze trzy złote? tak, dobrze przeczytaliście, ta ściana powstała w tak maksymalnie recyklingowy sposób, że bardziej się chyba nie dało ;)
była sobota, jedno dziecko na weekendowym biwaku, drugie chore, mnie powoli zaczęło coś też rozbierać, więc nie było mowy o wyjściu z domu. no to co tu robić? wzięłam i zrobiłam sobie metamorfozę pokoju ;)
reszta dech podłogowych, z których mam już tu położoną całą ścianę z drugiej strony, posłużyła do zbudowania takiej jakby lamperii. te dechy są świetne, układa się je jak klocki lego, raz dwa, tylko wyrzynarka była w ruchu, nic więcej. no i wkręty, bezpośrednio do regipsów przykręcałam, bo wpusty w deskach i tak już bardzo dobrze trzymają całość.
pomyślałam sobie, że góra lamperii to dobre miejsce na mini półeczkę, wykorzystałam dwie te same deski i mam dobre miejsce na pierdolety i na obrazki...
... co sprawia, że... koniec z dziurawieniem ściany!!! :D
boki lamperii i przód półki (wystający do góry, żeby przypadkiem jakakolwiek rzecz mi w nocy na łeb nie spadła) wykończyłam kawałkami listewek i to jedyna rzecz, za którą zapłaciłam, znalazłam takie ścinki w tartaku, za kilka złotych.
góra ściany to szaleństwo :D resztka białej farby, odrobina czarnej, nie do końca wymieszane razem, pomalowane pędzlem i roztarte mokrą szmatką - w ten sposób powstał efekt niby betonu ;)
efekt? chwila pracy, recykling i dla mnie osobiście super efekt <3
na półce postawiłam kilka rzeczy - grafikę z wiolonczelistą (ja nie wiem dlaczego ją tak lubię?), portret kobiety, moje zdjęcie, świecznik, lampion, dwie ceramiczne głowy Buddy, gałąź z porostami.
idealnie znalazł się tu też mój nowy zegar z NUUA.
Nuua ( TU znajdziecie ich profil na facebook'u) to młoda marka, która projektuje i produkuje nowoczesne przedmioty do wnętrz - znajdziecie tam i meble i dodatki, zdecydowanie czekam na więcej i bardzo im kibicuję - sami zajrzyjcie, warto :) może to dobra opcja na prezent? choćby dla siebie ;)
dla wielbicieli takiego nowatorskiego design'u to strzał w dziesiątkę, a dla takich jak ja - którzy lubią mieszankę stylów - tadam! sami zobaczcie, jak dobrze się to wszystko komponuje :)
bardzo lubię prostotę tego zegara, brak cyferek, połączenie czarnego, matowego metalu i drewna. no i jego oryginalność - zdecydowanie mam już dość tych ogromnych ściennych zegarów, od których sieć aż pęka i wszędzie widać takie same :)
na niby betonowej ścianie ten zegar odznacza się idealnie, zdecydowanie jestem zadowolona z jego wyboru.
ach, jedno mam jeszcze marzenie dotyczące tego pokoju... wymienić te paskudne, stare, rozwalające się panele na podłodze...
ps. a dla przypomnienia... tak było wcześniej:
miłego :*