Lampa DIY, Zmiany w Strefie Office i Moja Kawa...
róbcie kawkę, jako i ja uczyniłam i zapraszam do poczytania :)
od kiedy ponad dwa m-ce temu skończyła mi się umowa na kablówkę i postanowiłam jej nie przedłużać, mój telewizor stojący na komodzie zaczął mnie niemiłosiernie denerwować ;) ok, nie używam go na co dzień, ale jednak jakiś film sobie na nim czasem obejrzę, więc nie pozbywam się całkiem. ale gdzie go tu umieścić, żeby mieć przestrzeń na komodzie, a on sam jakoś tak nie rzucał się w oczy i nie zajmował miejsca...
myślałam, myślałam i wymyśliłam :D
kilka starych skrzynek zawieszonych na ścianie, nad moim kątem biurowym i jest całkiem ok :) telewizor na tle czarnej ściany jest prawie niewidoczny, juppiii!
oczywiście cała akcja pociągnęła za sobą kolejne zmiany...
nowa lampa biurkowa! tak, zrobiłam sobie kolejną.
wiecie ile w moim domu wisi lub stoi moich własnych, diy'owych lamp?! osiem! serio! nie mam ani jednej tradycyjnie kupionej w sklepie, haha :D każda wymyślona przeze mnie, każda przyłączana tylko i wyłącznie samodzielnie :) jestem z siebie w tym temacie baardzo dumna, bo elektryka zawsze mnie przerażała. do czasu. teraz całkiem mnie to kręci ;) są emocje przy podłączaniu, oj są....
ale do rzeczy.
nową lampę biurkową zrobiłam ze starej, wielkiej przemysłówki. dostałam ją kiedyś w prezencie, niestety nie mam już gdzie takowej zawiesić, ale jako stojąca/biurkowa też się nadała.
niewiele miałam z nią roboty, ale duuużo siłowania. musiałam odkręcić zapieczone, zardzewiałe śruby, wypatroszyć cały środek i zamontować w środku oprawkę z kablem. oczywiście oprócz wyszorowania jej, niczego nie zrobiłam więcej - przecież ta rdza to cały jej urok <3
jestem całkiem zadowolona z efektu całości. jeszcze tylko czeka mnie odnowienie małej szafki z szufladami, która w tym kącie znajdzie swoje miejsce. chętnie widziałabym tu też stare, prl-owskie biurko, zamiast tego stołu, ale to tak na przyszłość, może cos się kiedyś trafi...
kawa...
pamiętacie, że jestem w trakcie testowania świeżo mielonych kaw z Bean & Buddies? to już drugi jej rodzaj, po Ground Beans (która była mocna, z nutą goryczy) nadszedł czas na Blend 1.
i to jest mój typ na tę chwilę!
Blend No 1 to stuprocentowa Arabica, delikatna, lekko kwaskowata. miękko aromatyczna, tak bym to określiła. zdecydowanie jest delikatniejsza od poprzedniej, co osobiście wolę. w zasadzie piję kawę z mlekiem, ale ten rodzaj akurat wcale tego nie wymaga.
lubię bardzo, bo... oprócz tego jak smakują, to... pachną. mogę zaparzyć porcję kawy, wyjść z domu, wrócić po kilku godzinach, a ten zapach nadal się unosi w mojej kuchni, serio :)
dobrego dnia :*
2 komentarze
Lampa cudo. Nie razi w oczy? TV też fanie zakamuflowałaś:)
OdpowiedzUsuńTelewizor wręcz znikł na tej czarnej ścianie, tak jak chciałaś. Biuro wygląda superancko :)
OdpowiedzUsuńbędzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza:)