hello ;)
tak sobie myślę, że dzisiaj będzie kontrowersyjnie, niewielu osobom spodoba się to, co wymyśliłam... no cóż, mnie podoba się baaardzo, a to najważniejsze :P
moja choroba, a raczej powikłania po zapaleniu oskrzeli ciągną się od dwóch miesięcy prawie :/ przez to i niezbyt jestem twórcza, po prostu brak sił, zadyszka, duszności, takie tam nieciekawe historie ;) jest już trochę lepiej, ale do stuprocentowej energii to mi jeszcze daleko...
przesiaduję przeważnie w domu, stąd i konieczność, nieodparta konieczność na nowe.
cokolwiek nowego, świeższego, innego...
tak to zrobiłam sobie szybką metamorfozę przedpokoju :D
dlaczego tak?
bo niebieskie drzwi się znudziły, a bardzo zainspirowała mnie Maja Komasa i Jej sposób malowania mebli. te odrapańce, przenikanie kolorów, tęcza barw, jestem zachwycona każdym jej meblem i baaardzo chciałam spróbować cos podobnego sobie zrobić...
postanowiłam chociaż zbliżyć się do tej techniki. na czuja, bez wnikania, jak Ona to robi, po prostu na podstawie zdjęć gotowych projektów. możecie powiedzieć, że to wariactwo próbować coś na drzwiach wejściowych, zamiast na mebelku, który ewentualnie można wyrzucić :P
ale co tam, przecież zawsze można drzwi kolejny raz przemalować!
drzwi były niebieskie, a ja miałam słoiczek farby kredowej Annie Sloan - burgundy. poleciałam jedną warstwą, chwilkę odczekałam, potem na jeszcze niewyschniętą powierzchnię nałożyłam drugą warstwę tej farby. to pozwoliło lekko odkryć niebieski kolor, bo farba zaczęła się rozmazywać. poczekałam aż wyschnie i punktowo nałożyłam odrobinę farby żółtej duluxa, której próbkę miałam w domu. po kilku minutach zaczęłam to mocno przecierać pędzlem. kolory zaczęły się ze sobą mieszać, powstały nowe barwy, efekt świetny i baaardzo podobny do tego, jaki sobie założyłam :)
daleko mi do mistrzostwa Mai, ale uważam, że jak na pierwszy raz, całkiem ta metoda mi wyszła ;)
ciężko na fotkach oddać realny kolor tych drzwi. wychodzą za każdym różowawe, a to jest kompilacja bordo, niebieskiego, pomarańczu, kremu i czerni. musiałam mocno fotki przyciemnić, stąd wrażenie mroczności w przedpokoju.
całość na koniec oczywiście zawoskowałam, żeby zabezpieczyć powierzchnię.
kompletnie inny przedpokój, głębia, loft, czerń. bliżej mnie, zdecydowanie ;)
miłego!