Czarny kredens, czyli moja odwaga nie zna granic ;)
ta fotka, którą na jakiejś grupie przypadkowo zobaczyłam, nie dawała mi spokoju dłuuugoooo...
czarny kredens... cuuudowny... fantastyczny! i z firanką w drzwiczkach <3
ale... czarny. znowu czarny. czy nie za dużo tego czarnego?!
paradoksalnie, namówiła mnie do tego kroku moja Szanowna :D powiedziała: Sandra, daj spokój, maluj, co to dla ciebie, na białej ścianie będzie to dobrze wyglądało, a przemalować możesz zawsze.
w sumie? sama prawda! rach ciach, szybka decyzja, resztka czarnej farby i gotowe!
najśmieszniejsze jest to, że... w rzeczywistości kredens podoba mi się mega, wygląda super, pasuje mi idealnie, ale... na zdjęciach wychodzi fatalnie. beznadziejnie. nie wiem dlaczego :D
myślicie, że to już koniec czarnej farby w moim domu??? :D
miłego weekendu majówkowego!
4 komentarze
A mi się wydaje, że wzorcowy kredens ze zdjęcia nie jest czarny, tylko ciemnozielony - dlatego tyle zielonych dodatków dookoła. Ale dla Sandrynki nic straconego - następna warstwa będzie zielona, przecierki do czerni będą mega! Czekam ;)))
OdpowiedzUsuńPiękny, więcej takich odważnych pomysłów proszę :-) cudownie zagrał w Twojej kuchni. Pozdrawiam J.
OdpowiedzUsuńPięknie!
OdpowiedzUsuńZASZALAŁAS...!!ALE MI SIĘ PODOBA. BUZIAKI@!
OdpowiedzUsuńbędzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza:)