Green Kredens, czyli jak zmalowałam sobie mebel idealny ;)
pamiętacie mój czarny, niefotogeniczny jednak kredens kuchenny? nooo... był atrakcyjny i oryginalny, trzeba mu to przyznać. ale... no nie wiem, nie pykło mi coś w związku z nim, nie byłam zachwycona...
myśl wpadła nagle, jak zawsze u mnie, nieoczekiwanie - przemaluję! znowu? a co to przeszkadza? może teraz będzie lepiej?
najpierw trzy pomysły na nową barwę - szałwia? pastelowy żółty? głęboki turkus? kilka godzin debatowania w głowie i co tam, jadę do casto!
oczywiście nie ma co zbędnie inwestować, szczególnie w takiej sytuacji, kiedy nie wiem, czy będę zadowolona z ostatecznego efektu... postanowiłam kupić próbki farb do ścian i tym pomalować kredens.
niestety nic mi się nie podobało, żaden kolor próbkowy mi nie odpowiadał.
więc co zrobiłam?
szybka decyzja: sama wymieszam sobie kolorek!
tak, wiem, szaleństwo :D
kupiłam dwie jasne zielenie i dwie szmaragdowe. w domu do dwóch jasnych dolałam jedną ciemną. kolor obrzydliwie pastelowo miętowy, brr... dodałam pół ciemnej zieleni - kolor bleee, jak szkolna tablica. co robić??? czarna farba akrylowa! i to było to. troszkę czarnej farby i powstała interesująca zieleń.
zaletą malowania mebla farbą do ścian jest to, że wygląda supermatowo i schnie w pół godziny.
to nie był koniec, o nie. zieleń była całkiem spoko, ale jeszcze nie zachwycała. płaski kolor, nic ciekawego. trzeba było dodać głębi. kredens wobec tego zawoskowałam woskiem bezbarwnym, a na dodałam trochę wosku czarnego, cieniowałam, rozcierałam, szczególnie więcej nakładałam na krawędzie.
efekt? głęboka zieleń butelkowa, kolor idealny!!!
całość mnie zachwyciła <3
genialnie się to komponuje z drewnem i miedzią, czego u mnie przecież naprawdę dużo w kuchni :)
komódkę z szufladkami pomalowałam identycznie, więc wygląda to, jakby całość.
z drzwiczek kredensu zdjęłam firanki i założyłam... siatkę budowlaną! tak, tę plastikową, którą kładzie się pod gładź :D jest trochę przeźroczyście, a trochę nie.
zielona stała się też wielka kanka, z miedzianymi przetarciami i blaszaną ozdobą.
teraz foto wychodzi czadowo. a i tło jest urocze, prawda?
jak Wam się podoba?
:*
16 komentarze
fantastyczny efekt :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie wyszło bajka!!!!! No teraz mi się podoba!!!
OdpowiedzUsuńCiekawe ile w tym kolorze zostanie....hihih
WOW! Zestaw z miedzią trafiona w 10. Widziałam ten kredens w wielu wersjach i przyznaję,że w kolorze zieleni butelkowej wygląda bardzo oryginalnie!!!
OdpowiedzUsuńCudna ta zieleń. Niesamowita metamorfoza kredensu, chociaż w czarnym tez było mu dobrze:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Ostatnio powściągliwy jestem w komentowanou rzeczywistości. Ale tym razem się nie powstrzymam. Jest cuuuuudnie! Naprawdę śliczny. Ale ładny!!!
OdpowiedzUsuńWyszło przepięknie! Przyznam, że czarne wcielenie kredensu do mnie nie przemawiało, ale zieleń wygląda fantastycznie! I mebel zyskał na fotogeniczności :)
OdpowiedzUsuńPiękny kolor, idealnie pasuje do drewna i miedzi jak zauważyłaś:)
OdpowiedzUsuńmnie sie tez bardzo podoba, zostaw tak chociaz przez miesiac- prosze♥
OdpowiedzUsuńjak się podoba? Bardzo!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie w tym zielonym mu do twarzy - :))
OdpowiedzUsuńJakie piękny kolor wyszedł, nie do podrobienia. A z miedzią komponuje się idealnie.
OdpowiedzUsuńPiękna ta zieleń!
OdpowiedzUsuńRewelacja! Ja bym jeszcze zaryzykowała pryśnięcie miedzianym sprejem tej siatki. Ale ogólnie bomba, takie coś mi chodziło po głowie w odniesieniu do mojego mebla, no to mogę sobie zobaczyć efekt, jest super!
OdpowiedzUsuńWOW!
OdpowiedzUsuńJest po prostu BOSKA:)
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńbędzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza:)