Szalony Wyjazd i Morskie DIY ;)

by - 11:28:00


hello :) 


piątek popołudnie, odwożę dzieciaki na dworzec, gdzie zaczynają swój weekendowy zlot harcerski. wracam do domu i zaczynam myśleć. co będę robić do niedzieli? 

i nagła myśl! morze! chcę natychmiast nad morze. 
zobaczyć, posiedzieć ze dwie godziny i wrócić z powrotem...


ta myśl mnie opętała totalnie. ostatni czas miałam średni udany, wiedziałam, że nic tak mi nie przywroci równowagi, jak morze. od zawsze tak mam, że morze działa na mnie magicznie :)

jak postanowiłam, tak zrobiłam. wstałam o czwartej rano, o piątej ruszyłam w drogę, by o jedenastej wejść na plażę. 

550 km ;)

powiem jedno. było baaardzo warto. 





odwiedziłam dwie plaże, w tym jedną, moją ukochaną, dziką, całkowicie pustą. 
nie było żywej duszy, 
to było fantastyczne...





zabrałam ze sobą jedną z Ziarnuszek, by zrobić jej klimatyczną sesję foto: 



jeśli będziecie w Ustroniu Morskim, polecam, wpadnijcie do Skansenu Chleba. świetne jedzenie, moja zupa rybna była genialna, a pajda chleba ze smalcem obłędna. a ceny w ogóle nie nadmorskie ;)




na koniec zajrzałam do portu w Kołobrzegu, gdzie idelanie trafiłam, gdyż odbywał się tam Targ Solny, czyli ogrom rękodzieła, staropolskich obyczajów, strojów, biżuterii, jedzenia i wyrobów z drewna. 







późnym wieczorem, w drodze powrotnej mijam Polskie Rio, czyli Świebodzin. oczywiście zboczyłam, by podejść pod sam ten pomnik i sprawdzić z bliska, jak to wygląda. szczerze? imponujący i piękny :)


to było cudowne kilka godzin, nasyciłam oczy, zrelaksowałam się, złapałam balans, wyczyściłam umysł. wróciłam z ogromnym powerem do działania i o to mi chodziło.
na pewno powtórzę to wariactwo niebawem ;)


ale, ale. 
nie wróciłam z pustymi rękoma ;)

choć nigdy nie kupuję nad morzem pamiątek, bo ogrom chińszczyzny kłuje me oczy, zawsze zwożę sobie patyki z plaży. 
tym razem od razu miałam na nie pomysł.


wszystkie patyki przycięłam na tę samą wysokość


pomagając sobie gumką recepturką, złożyłam je w dużą kiść


gumkę zostawiłam, zasłoniłam ją kawałkiem starego skórzanego paska, którego przymocowałam z tyłu za pomocą dwóch wkrętów

'
i gotowe! prosta, a efektowna ozdoba z patyczków





do następnego ;*


You May Also Like

3 komentarze

  1. Ja bym poszła w takiej sytuacji w góry. Ty masz blisko. Ja w sumie też.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajna historia z wyjazdem:) Super, że się udało.
    Piękne zdjęcia i świetna ozdoba z patyków. Śliczne i gładziutkie:)
    Serdeczności:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Marzy mi się taki reset, tylko na mnie góry tak działają jak na Ciebie morze. Świetnie że pojechalaś, świetnie że mózg czysty. Obym i ja kiedyś się odważyła tak pojechać

    OdpowiedzUsuń

będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza:)